12 marca 2013

Rozdział 14





               Przez moment siedział na łóżku i wpatrywał się w śpiącą na nim dziewczynę. Oddychała spokojnie, najwyraźniej jej snu nie zakłócała żadna ze złych rzeczy, które przytrafiają się tysiącom ludzi na całym świecie. Wierzył, że te wszystkie nieszczęścia ominą ich rodzinę, dramaty ludzkie przydarzały się przecież innym. O tym co teraz przeżywał, do tej pory słyszał jedynie z ust mniej lub bardziej znanych sobie osób, nigdy nie przypuszczał, że kiedyś doświadczy tego samego. Stało się jednak inaczej, bo tym razem los wybrał właśnie ich. Przypadek? Przeznaczenie? Jakkolwiek by tego nie nazwać, wprowadziło zamieszanie w ich wydawać by się mogło, poukładanym życiu.
              Wyciągnął dłoń w jej kierunku, ale zastygł w momencie nie będąc pewnym czy powinien pozwolić sobie na przerwanie jej tego spokoju. W drodze powrotnej mało ze sobą rozmawiali, zaledwie kilka słów, z których najważniejsze odnosiły się do zupełnie prozaicznych rzeczy. Nie przypuszczał iż ta jedynie udawała, że śpi  aby szybciej pozbyć się go z pokoju i wreszcie pozostać sama. Nie mógł wiedzieć, że jak tylko zamknie za sobą drzwi, dziewczyna będzie płakać do poduszki za tym, co właśnie utraciła. Mogłaby obwiniać los za to, że pozbawił ją najcenniejszego skarbu jaki mogła otrzymać kobieta, ale przecież tak naprawdę jeszcze go nie posiadała. Przede wszystkim zaś, tłumiąc płacz w satynowej poduszce, będzie chciała sama przed sobą ukryć to jak bardzo się boi.
              Kiedy zszedł na dół, rodzice czekali na niego w salonie. Od razu domyślił się, iż jego nagłe pojawienie się w pokoju, przerwało ich rozmowę. Nerwowe spojrzenia zdradzały też iż tamta rozmowa nie doczekała się rozwiązania i wisi pomiędzy nimi niczym kat, gotowy w każdej chwili ukarać winnego. Ich wcześniejsza rozmowa telefoniczna była lakoniczna, żadnych szczegółów więc powodowała jeszcze więcej niepokoju z ich strony, kiedy nagle ujrzeli swego syna w drzwiach domu. Szczególnie ze strony matki, która witając ich po przylocie w mig pojęła co się stało, a przynamniej wiele się domyślała widząc ich miny. Chyba kobiety odbierają takie rzeczy na zasadzie szóstego zmysłu, pomyślał wtedy.
 - Zasnęła – mruknął, przekonany o prawdziwości słów i usiadł na kanapie pomiędzy nimi, a kiedy jęk zawodu wydobył się z jego piersi kobieta wzięła go w ramiona. Uścisk był mocny, stęskniony jakby zamiast tych kilku dni spędził poza domem co najmniej miesiąc. Starszy Olli jedynie poklepał syna po udzie, ten delikatny ruch miał w sobie znacznie więcej współczucia niż jakiekolwiek wypowiedziane słowo. Taki był niepisany układ między facetami, nawet jeśli targały nimi emocje to żaden z nich nie okaże aż takich uczuć. Przynajmniej tak było zawsze w ich relacjach, ale to nie oznaczało iż ojciec nie był z niego dumny czy też w jakimś stopniu nie akceptował jego decyzji. O nie, Harri znał smak ojcowskiej dumy, uścisku uznania, miłości i aprobaty, tyle tylko, że byli względem siebie mniej wylewni.
- Odwołacie ślub? – wypalił ojciec, otrzymując od małżonki karcące spojrzenie umknął w bok brązowymi źrenicami. Jeśli chwilę wcześniej zastanawiał się nad przerwaną rozmową rodziców, teraz był już pewien jej tematu.
           Skłamałby, gdyby powiedział, że nie rozważał takiej możliwości. Taka perspektywa przyszłości kusiła i najwyraźniej Janna też o tym myślała bo właśnie tymi słowami go przywitała, gdy spotkał ją przed hotelem. Nie było to pytanie, ale świadoma zabarwiona lekką nadzieją w głosie odpowiedź na pytanie, które sam sobie wtedy zadawał. Nie wyobrażał sobie jednak, że mógłby postąpić w ten sposób, zdecydowanie nie chciał być większym sukinsynem. Kochał ją i naprawdę chciał, aby została jego żoną i aby razem stworzyli szczęśliwą rodzinę. Dlatego też postanowili nie przekreślać tego co już zdołali zbudować, wszystko miało zostać po staremu z jedną zmianą- za dziewięć miesięcy nie zostaną rodzicami.
- Mówiłam jej tyle razy, żeby poszła do lekarza…. oszczędziłaby sobie i nam tego wszystkiego – powiedziała kobieta. – Testy ciążowe nie dają pewności – dodała z wyrzutem.
           Skulona postać na schodach schowała twarz w dłoniach. Matka Olliego coraz bardziej ją denerwowała, sypiąc dobrymi radami niczym asem z rękawa, doprowadzała ją do szału. W dużej mierze to był powód, dla którego pojechała z nim do Polski, chciała chociaż przez jeden weekend odpocząć od jej matczynych rad. Kobieta przez  cały czas upierała się na wizytę u lekarza, a Janna konsekwentnie odmawiała. Chęć uczestniczenia Olliego w tej pierwszej wizycie, była jedynie pretekstem, aby odwlec moment, w którym miała dowiedzieć się o nieodwracalnej i jedynej nieplanowanej konsekwencji jej planu.  Dla niej przekaz z testu ciążowego był jednoznaczny, przynajmniej w tamtej szokującej chwili wydawał się być ostatecznością. A jednak okazał się być pomyłką, która być może będzie bardzo kosztowna. Nie myliła się co do swoich podejrzeń, pani Olli obwiniała ją o to wszystko co działo się w tej chwili.  Wyczuwała to w tonie głosu kobiety, ale wydawało się, że tylko ona rozpoznała tą fałszywą nutkę. Wystarczyło słowo, aby wstrzymać przygotowania do ślubu i była pewna, że właśnie do tego będzie teraz dążyła rodzicielka Harriego.

             Wczorajsza noc nie należała do spokojnych, dręczona wiadomościami jakie otrzymała wieczorem początkowo nie mogła zmrużyć oka. I mimo iż racjonalny głos podpowiadał jej, że lepiej pozostać w bezpiecznym schronieniu, zdecydowała się postąpić inaczej. Po porannym bieganiu, uzbrojona w biały kartonik, który skrywał cztery słodkie ciastka stanęła przy bramie Olliego. Wyciągnęła korespondencje sąsiadów i skierowała się do domu. Jeszcze zanim wykonała pierwszy krok, usłyszała krzyk.
- Mam cię!
          Silje spojrzała przed siebie, ujrzawszy Jannę przez moment poczuła coś na kształt współczucia, ale widząc minę dziewczyny przekonała się, że ta nie miała wobec niej Az tak przyjaznych uczuć. Kłótnia wisiała w powietrzu. Pomna jednak wczorajszych słów przyjaciela, jego zdruzgotanej i smutnej twarzy, przywdziała najbardziej sympatyczny uśmiech na jaki mogła się zdobyć.
- Co tam masz?! – bynajmniej nie była zachwycona jej obecnością. Wyrwała z jej rąk stos listów, które ta sekundę wcześniej wyjęła ze skrzynki. Pudełko ze słodkościami cudem uniknęło spotkania z chodnikiem. – Widzisz, mówiłam ci, że to ona! – uniosła jeden z listów i z satysfakcją spojrzała na Olliego, który pojawił się w międzyczasie przy nich. Początkowo chłopak wydawał się być speszony zachowaniem swojej narzeczonej, ale kiedy ujrzał kopertę, którą mu wręczała zbladł. Jedno spojrzenie wystarczyło, aby wiedzieć co kryje się w środku.
              Silje nic nie rozumiała ze sceny rozgrywanej w jej obecności, a co gorsze dlaczego przyszło jej w udziale odgrywanie roli złego bandyty, którego trzeba ukarać. Przecież nie zrobiła nic, co mogłoby w jakiś sposób kogoś urazić czy skrzywdzić.
- O co ci znów chodzi? – spytała zmęczonym głosem, chwytając się resztki współczucia, dla tej dziewczyny, ale wobec jej agresywnej postawy było to coraz trudniejsze. Tym więcej trudności stwarzał spokój wobec tego wszystkiego Harriego, który wciąż milczał. – Chciałam tylko…
Janna przerwała jej w pół zdania.
- Już ja wiem, co chciałaś. Podrzucić anonim z pogróżkami.
- Posłuchaj Janna, to że tutaj przyszłam nie oznacza zaraz …- przerwała natychmiast, zaskoczona sensem słów, które do niej dotarły. Spojrzała na Olliego. – Anonim… z pogróżkami? – powiedziała niemal szeptem, a ten jedynie kiwnął głową.
- Jakbyś nie wiedziała – prychnęła Janna, która wciąż odgrywała rolę oskarżyciela.
- Nie mam nic wspólnego z tymi anonimami …
Janna wydawała się być zadowolona z tych słów.
- Ha, sama się wydałaś – powiedziała kierując w jej stronę wskazujący palec. – Skąd wiedziałaś, że to nie pierwszy taki anonim?! – widząc wzrok Olliego, Silje zrozumiała, że powoli brakuje jej argumentów na swoją niewinność. – Jesteś zazdrosna, bo wybrał mnie, a nie Ciebie.
- Olli jest tylko i wyłącznie moim przyjacielem! – wybuchła. Miała nadzieje, że w tonie jej głosu nikt nie usłyszał zawahania, które towarzyszyło jej za każdym razem, gdy wypowiadała to zdanie. Nie był to pierwszy raz, kiedy musiała to powtarzać, ale pierwszy gdy słyszał to sam Olli.
- Nie zaprzeczaj, wiem że się w nim podkochujesz . Żal ci,  że to ja go mam.
           Olliemu najwyraźniej nie przeszkadzało, że Janna traktowała się jako jego właścicielka bo wciąż milczał.
- Podkochiwałam owszem, w piątej klasie, ale przeszło mi jak zobaczyłam, że zjada dżdżownicę. Kolejne spojrzenie na Olliego, ale jego milczenie i ignorancja, była tym co ostatecznie dało upust jej emocjom. Rozwiązał się supeł, który tłumił wrogość wobec Janny.
- Żal mi jedynie tego,  że Harri pozwala sobą manipulować. Ale nie żal mi ciebie i tego, że wcale nie byłaś w ciąży! Nie zdziwiłabym się nawet, gdybyś to wszystko zaplanowała, żeby zaciągnąć go przed ołtarz – cisnęła pudełkiem w ich stronę i odwróciła się na pięcie, aby jak najszybciej odejść.
             Jakąś godzinę później, widziała jak trzaskając drzwiami, Olli wyszedł z domu. Jakby intuicyjnie wyczuwając jej obecność odwrócił się w jej kierunku, ale odszedł w zupełnie przeciwnym.

              Wrócił dopiero późnym wieczorem. Mimo kilkunastu godzin spędzonych w samotności, wciąż nie pogodził się z tym co powiedziała mu Janna. To była burzliwa rozmowa i wciąż nie mógł zrozumieć co nią kierowało podczas tej kłótni. Tak, jak go uprzedziła, dzisiejszą noc postanowiła spędzić u koleżanki. Chciała w ten sposób dać mu czas na ochłonięcie i zaakceptowanie tego co musiało kiedyś nastąpić. Echo jej słów wciąż rozbrzmiewało mu w głowie, a dobitne ultimatum jeszcze bardziej zabolało, gdy w oknie domu po przeciwnej stronie natychmiast zgasło światło. Dokładnie w chwili, gdy jego pokój rozbłysnął żółtą barwą nocnej lampki.
Zalogował się na laptopie i wśród znajomych szybko wybrał jeden.
Nie udawaj, że już śpisz!
          Przez kilka długich sekund oczekiwał odpowiedzi, której jednak się nie doczekał. Przez niezasunięte żaluzje widział pulsujące światło laptopa. Mógł założyć się sam ze sobą, że Silje siedziała w tej chwili na łóżku zawinięta w ciepłą kołdrę i wpatrywała się w ekran. Wciąż jest na mnie wkurzona, pomyślał. I wcale się temu nie dziwił. Dopiero teraz widział irracjonalność swojego zachowania.
Naprawdę zraziłem cię do siebie tym robalem?
         Tym razem niemal natychmiast rozległ się cichy dźwięk nadchodzącej wiadomości, a na ekranie mignęła żółta koperta. 
To było obrzydliwe!
Uśmiechnął się pod nosem na tamto wspomnienie.
Zrobiłem to dla ciebie.
???? – odesłała natychmiast zanim dokończył wypowiedź.
Założyłem się z Heningiem, który ją zje miał pierwszeństwo zaproszenia cię na walentynki.
          Jak przez mgłę przypomniała sobie tamtą imprezę, na którą mimo wszystko poszła z Heningiem. Teraz rozumiała, że wygrał zakład z kolegą, ale dużo więcej stracił w jej oczach. Na całe szczęście ten krótki epizod nie przekreślił więzi, jaka już wtedy ich łączyła.
Dlaczego mi nie powiedziałeś? O listach?
Milczał przez dłuższą chwilę, niepewny tego co powinien odpisać. Sam nie do końca wiedział, dlaczego tego nie zrobił, przecież mówili sobie o wielu rzeczach. Wiele problemów rozwiązywał przy jej pomocy, służąc takim samym wsparciem kiedy i ona miała kłopoty. A jednak o anonimach nic nie wspominał. Czyżby to intuicja podpowiadała mu, że nie powinien mówić właśnie jej?
To tylko głupi żart, pewnie jakiś zawiedziony kibic, albo zakochana fanka.
Jeśli stawiasz takie hipotezy, to powinieneś wiedzieć, że to nie moja sprawka.
Przepraszam za dzisiaj. Za Jane przede wszystkim, ona… martwi się o mnie.
          Nie umknęło uwadze Silje, że nie potwierdził jej słów. Żadnego „wierzę ci”, które w dużym stopniu stopiłoby lód powstały w ich relacjach po dzisiejszej rozmowie. Ikonka wiadomości pulsowała na jej ekranie, ale żaden tekst się nie pojawiał. Jakby Olli zastanawiał się nad słowami, dobierał je bardziej ostrożniej niż zwykle. I miała rację, bo siedzący po drugiej stronie ekranu chłopak chciał jeszcze coś napisać, ale ostatecznie zabrakło mu odwagi. Wkrótce pojawiły się życzenia dobrej nocy i jasna poświata oświetlająca jego twarz zniknęła. Wiedział jednak, że problem nie zniknął wraz z wylogowaniem się z sieci, bo sieć w jaką wpadł roztaczał nad nim coraz większe macki.
 
…~
Znów opóźnienia :(
Mam nadzieje, że mimo wszystko ktoś czekał.
Moje zaległości u Was sięgają już szczytów, ale ponieważ mam tutaj zapas kilku rozdziałów postaram się w miarę szybko je nadrobić.
Rozumiecie, wena miała pierwszeństwo :-)

13 komentarzy:

  1. Czyżbym miała być pierwsza? xD po tym rozdziale doszlam do wniosku, ze Jana miała jakiś cel w tym, żeby dostać Harriego w łapki, a ciąża miała jej w tym pomoc. W międzyczasie jednak pokochała to dziecko, o ile ono naprawdę było. (Może bała się ze go nie będzie i dlatego nie poszła do lekarza?) poza tym chyba coś poczuła również do Harriego, bo jej rozpaczliwe zachowanie również na to wskazuje. A matka Olliego chyba jest nadopiekuńcza i coś wyweszyla dodatkowo xd
    Oj, ciężkie oskarżenie wyszło w stronę Sijlie, ale jestem pewna, ze to nie ona wysyła te listy. To ktoś otoczenia Mattiego i Ingrid. Mam nadzieje, ze to nie Hautamaeki, bo złamałabyś mi tym serce. :P
    I czy mi się wydaje, ze Harri przemyślał swoje uczucia i dostrzegł co stracił, albo inaczej-ze Silje jest dla niego ciut więcej niż przyjaciółką? A może miłość do Jany jednak sobie wmawia , bo nie jest pewny co zrobić?
    Coraz więcej pytań:P ale sytuacja się niego wyjaśnia, tak trzymaj dalej, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tym razem udało ci się być pierwszą :-)
      Masz rację stawiam dużo pytań i wiesz, lubię kiedy czytelnicy nie do końca wiedzą co tak naprawdę czują do poszczególnych bohaterów, to sprawia, że tym trudniej jest ich rozszyfrować. Dzięki temu mam nadzieje końcówka opowiadania będzie zaskoczeniem :-)
      Końcowe zachowanie Olliego wynika z czegoś, czego jeszcze nie ujawniam,ale spokojnie wkrótce i to się wyjaśni. Nie wiem tylko jak zareagujecie na to i na decyzję Olliego.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. teraz naszła mnie myśl że Jana zrobiła to wszystko specjalnie, że na początku chciała tylko zatrzymać Harriego przy sobie. Lecz jednak pokochała to dziecko i nie potrafiła teraz pogodzić się z decyzją że dziecka nie ma. Jednak pokochała coś czego nie było. Popełniła mały błąd, bo jeśli poszła by do lekarza upewnić sie, nie zrobiła by Harriemu tej nadziei, a widać było że cieszył sie z nowej roli, roli ojca. Zachowanie jego matki jest uzasadnione jej troską o syna, lecz nie powinna być tak ostra dla Janny, może choć nawet nie pała do niej ogromną sympatią.
    Janna nie powinna wysnuwać tak podłych oskarżeń w kierunku Siljie. Przecież jest ona przyjaciółką Harriego, więc czemu miała by wysyłać mu te listy z pogróżkami. Mimo wszystko, choć nawet oddalili się od siebie Janna postąpiła zbyt pochopnie!
    Harri odkrył na nowo swoje uczucia do Siljie, widać że na prawdę zależy mu na jej przyjaźni, a może na czymś więcej? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi do następnych rozdziałów ;)
    czekam więc;)
    pozdrawia,
    Metka;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, myślę że każda kobieta byłaby zazdrosna o przyjaciółkę swojego faceta. Może i nie każda posunęłaby się do takich oskarżeń względem drugiej, ale z pewnością starałaby się odsunąć go od potencjalnej rywalki. Czy to usprawiedliwia Janę? To już należy do osądu Was, czytelników.
      Jeśli jest tak jak mówisz i Olliemu zależy na tej przyjaźni, to boję się jak zareagujecie na to co postanowi w przyszłości :-(

      Usuń
  3. Bardzo, ale to bardzo, nie lubię Jany. Chyba sobie nie wyobrażasz jak ona wpływa na czytelnika ;D Po prostu krew się w żyłach gotuje. Ugh. Nie będę tu używac brzydkich określeń, ale takie do niej pasują. Szkoda mi Silje, bo stara się przez tyle lat byc jak najlepszą przyjaciółką, a przez do że Harri znalazł "miłośc" oddala od siebie przyjaciółkę... Ech. Dalej się zastanawiam nad tymi listami. Hm. Nie wiem jak to połączyc z dziewczyną z prologu.. Ech. No to zobaczymy. Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom cieszę się, że jej nie lubisz. Może inaczej, ciesze się, że Jana wzbudza w czytelnikach jakieś uczucia.Złe czy dobre to nie ma znaczenia, bo dzięki temu wiem, że nie jest postacią jałową, bez znaczenia. To dla mnie ogromnie ważna świadomość :-)
      Miłość często wypiera przyjaźń, i każde z tych uczuć wymaga jakiegoś poświęcenia, czasem jedno przegrywa z drugim.

      Usuń
  4. Jeśli Hildego wątpliwości nie rozedrą na pół, to na pewno zrobią to ze mną, bo ja od kilku rozdziałów próbuję się jakoś określić co do spojrzenia na bohaterów, i dalej nic z tego nie wychodzi.
    Skłaniam się mocno do uznania Silję za tą pozytywną bohaterkę, ale ona właściwie za każdym razem robi coś, co mi na to stanowczo nie pozwala.
    I tym razem było tak samo, a ja wiem na pewno, że to wszystko było zamierzone przez Ciebie;D
    Wena ma pierwszeństwo? Czyżby wróciła?:)
    Pozdrawiam.
    [meska-przyjazn]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczyłam już Hildego :D
      Przyznaję się, że wszystko to robię z premedytacją, abyście mogli poznać bohaterów pod różnym kątem. Popełnianych błędów, powodów dla których robią różne głupoty i rozterek, które kształtują ich życiowe decyzje.
      I mam nadzieje, że końcówka będzie dla Ciebie zaskoczeniem :)
      Wena -pojawia się i znika :D

      Usuń
  5. Janna działa mi na nerwy i to bardzo. Ewidentnie jest zazdrosna o Silje. Mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.


    http://be-my-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie da się ukryć, że ta mała tajemnica nieco poróżniła nam Silje i Harriego. Przyjaźń opiera się na wzajemnym zaufaniu, a jeżeli jego zaczyna brakować to mamy do czynienia z końcem przyjaźni czy po prostu początkiem czegoś większego, czego ani Harri ani Silje się w duchu nie wypierają? Janna jest niewątpliwie bardzo wartościową kobietą, a o tym świadczy już sam fakt, że Harri się nią poważnie zainteresował i jest gotów spędzić z nią resztę życia, ale... Ale ona jest z trochę innej bajki. Trochę tu nie pasuje, chociaż Olli zrobi tak jak postanowi. Ważne żeby był szczęśliwy.
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, zaufanie w życiu i każdej relacji międzyludzkiej jest ogromnie ważnie i jeśli go zabraknie to wynikają z tego kłótnie i problemy.
      Ciesze się, że Jana ma w Tobie sprzymierzeńca, mimo tego wszystkiego co robi.Z pewnością z innej bajki niż Silje i Olli, ale być może stworzą razem nową, wspólna bajkę :D

      Usuń
  7. Od początku Janna wydawała mi się jakaś podejrzana, aczkolwiek przez moment zrobiło mi się jej nawet żal. Zakochana kobieta potrafi zrobić wiele rzeczy byle tylko zatrzymać przy sobie faceta, ale uważam, że jej wybuch na Silje by nieco dziecinny? Tak to dobre słowo. Widać, że przemawiała przez nią zazdrość o Olliego, ale moim zdaniem z lekka przesadziła. A Fin powinien coś powiedzieć a nie stać jak kołek, no typowy facet. Jak zle to bierzemy nogi za pas i wiejemy albo milczymy, bo przecież tak lepiej, bo przecież tak prosciej. Kurczę, jestem bardzo ciekawa czym nas zaskoczysz :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, uczucie jakim darzymy drugą osobę często popycha nas do czynów, które nie do końca są dobre. Nie zawsze jest nam to wybaczone, ale i tak w to brniemy. Czyżby jakieś pozytywne uczucia dla Janny? Dobrze, wzbudza emocje i nie jest do końca jednobarwna, a to było moim zadaniem ;-)
      Świetnie opisałaś Olliego, zdecydowanie jest łatwiej stać z boku, może lubi jak dziewczyny się o niego kłócą :D
      Czy zaskoczę, mam nadzieje :-)
      Ale na pewnie nie tak, ja ty wczoraj mnie.

      Usuń