Z wielką ulgą powitała widok
swojego domu. Uczucie tęsknoty nieco zelżało, gdy wreszcie mogła odetchnąć
powietrzem, które nosiło ślady znajomych zapachów. Przebywała poza domem
ostatnie cztery długie tygodnie, cały miesiąc, podczas którego tak wiele się
wydarzyło. Była szczęśliwa, że wreszcie jest w domu. Nawet wielka zaspa w
miejscu, gdzie zazwyczaj parkowała samochód nie popsuła jej humoru. Wysiadając
z zielonej taksówki, kierowca przeklinał w swoim ojczystym języku, którego
Silje nie rozumiała, była jedynie wdzięczna, że chociaż podstawowa znajomość
fińskiego pozwoliła mu bezpiecznie dowieźć ją na miejsce. Wręczając niewielki
napiwek, który powitał z grymasem na twarzy, miała nadzieje, że tąpnięcie jakie
zaserwował walizce ów kierowca, nie zaszkodziło porcelanowej filiżance. Jej
bagaże skrywały w tej chwili najpiękniejsze bibeloty, jakie kupiła we Włoszech,
gdzie spędziła ostatnie cztery dni. Biorąc pod uwagę tempo życia w jakim teraz
żyje, to niemal cud, że udało jej się sprawić wszystkim swoim bliskim prezenty
pod choinkę.
Przekroczyła zaspę i
chwytając walizkę, skierowała się w stronę wejścia. Świadoma obserwacji z okien
domu po lewej stronie, czym prędzej czmychnęła do środka. W domu, tak jak się
spodziewała panował pozorny spokój, ale była pewna, że za kilka godzin ich dom wypełni
się sporą ilością ludzi, których nie widziała od przeszło miesiąca, niektórych
nawet dłużej. Właśnie za to kochała Święta, to jedyny czas, kiedy cała rodzina
zasiada przy jednym stole, a dawno nie widziani krewni nawzajem się odwiedzają.
Bolesna była jednak świadomość, że będzie mogła się nimi nacieszyć tylko przez
trzy kolejne dni. Taszcząc ciężką walizkę, weszła do swojego pokoju nawet nie
zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. W myślach przygotowywała się na
konfrontację jaka niewątpliwie ją czekała.
I rzeczywiście, tak jak
przeczuwała nie minęło nawet pięć minut, gdy na schodach usłyszała ciche kroki,
a sekundę później kątem oka zaobserwowała zarys sylwetki. Wiedziała, że
przyjdzie za nią. Stał w progu, zaznaczając swoją obecność mocnymi, męskimi
perfumami, przez które często bolała ją głowa, a także irytującym pukaniem w
drewniane drzwi z plakatem Justyny Kowalczyk – jej idolki.
- Co, to miało być?!
Ignorowała go, milcząc, wzruszyła
jedynie ramionami.
- Unikasz mnie?
Roześmiała się, nieco nerwowo.
- Ostatni miesiąc spędziłam poza
domem, jak myślisz?!
Chociaż starała się, aby ton jej
głosu był sarkastyczny, rozbawiony, to jednak nie udało się ukryć złości jaka w
niej drzemała. Kiedy podniosła wzrok, dostrzegł kłamstwo, którym próbowała go
nakarmić. Te dwa aspekty jej duszy, oczy i głos nie współgrały ze sobą, od razu
demaskując blef. Wystarczyło dowiedzieć się, dlaczego mydli mu oczy.
- A to przed domem, to co to
było? Nowa forma Dzień Dobry – zakpił, nie dając jej spokoju.
- Nie zauważyłam cię… -
powiedziała, na wszelki wypadek odwracając wzrok.
Tym razem to Olli się roześmiał.
- Nie widziałaś?! Si. spojrzałaś
na mnie i uciekłaś do domu!
Oczywiście, że go zauważyła.
Od pierwszej chwili, gdy taksówka wjeżdżała na podjazd, kątem oka obserwowała
dom sąsiadów. Widziała jak brązowa, wełniana czapka, którą nosił od kilku lat
miga w oknie kuchni, by następnie w korytarzu dołączyć do czerwonej kurtki, w
której i ona parokrotnie ogrzewała swoje zmarznięte ciało. W tamtej chwili
mogła założyć się sama z sobą, że zapomniał o odpowiednich butach i wychodząc
utknął po kostki w śniegu, w swoich wysłużonych domowych kapciach. Tego nie
dostrzegła, bo była już w połowie drogi do swego pokoju, gdzie teraz toczy się
ta irracjonalna rozmowa. Tymczasem Olli czekając na odpowiedź, przeszedł przez
pokój i usiadł na łóżku, tuż obok na wpół wybebeszonej walizki. Wyczekujące
spojrzenie miało zmusić ją do rozmowy, ale zwłaszcza dzisiaj nie miała na to
ochoty. Nie po dwunastogodzinnym locie i godzinnej podróży w towarzystwie
gadającego bez przerwy taksówkarza. Była wykończona, a po ciężkich zawodach
bolał ją każdy mięsień i marzyła jedynie o gorącej kąpieli i śnie.
- Wiesz, że mogę tutaj siedzieć
do jutra – oznajmił. Nie dała się sprowokować, obrzuciła go jedynie długim
spojrzeniem, kryjącym w sobie sporą dawkę rozdrażnienia. – Ok. jeśli moja
obecności ci nie przeszkadza, to w takim razie muszę posłać ci moje nie zawodne
karcące spojrzenie – dodał, natychmiast przystępując do wykonania zadania.
Nerwowo odrzuciła pokrywę
walizki.
- Dobra, zrobiłam to specjalnie,
zadowolony.
Dziewczyna spogląda na
niego, tym razem zaszczycając go nieco dłuższym spojrzeniem. Ostatkiem
drzemiącej w niej złości, powstrzymuje się przed parsknięciem śmiechem widząc
zasypane śniegiem kapcie chłopaka. To zadziwiające jak dobrze można poznać
człowieka, prawda? W innych okolicznościach pewnie roześmiałaby się na ten
widok, ale niestety nie tym razem. Olli chyba też dostrzega trudność sytuacji w
jakiej się znaleźli, bo zamknął rozdziawione wcześniej usta, przełknął ślinę i
na moment jego twarz znów przybrała znajomy wyraz twarzy.
- Specjalnie, nie rozumiem –
kręci głową z lekkim niedowierzaniem.
- Czemu mnie to nie dziwi? – prychnęła
ze złością, wyrzucając dłonie w geście złości. – Wy, faceci, macie inne
spojrzenie na sprawy informacyjne…- zmarszczył czoło, jak zawsze gdy nie
wiedział o czym mowa. Już dawno nauczył się, że w pewnych kwestiach różnią się
między sobą i trudno jest im się porozumieć. Kobiety i mężczyźni mają zupełnie
inny język, którym tylko w nielicznych sytuacjach są w stanie się dogadać.
- Jako twoja przyjaciółka, miałam
nadzieje, że zasługuję na coś więcej niż wzmiankę w telewizji o twoim ślubie! –
wybuchła.
- A więc, o to chodzi.
Kiwnęła głową, a kilka jasnych
kosmyków zatańczyło wokół buzi.
- Właśnie o to. Zamierzałeś mi
powiedzieć…
Znów ją minął i bez słowa wyszedł
na taras. Za plecami poczuła mroźne powietrze, gdy na moment uchylił drzwi. Po
sekundzie wrócił, nieco spięty i z uśmieszkiem na twarzy, którym próbował
nadrabiać zdenerwowanie. Wiedziała po co poszedł, a raczej w jakie miejsce.
Jako dzieci zbudowali prowizoryczne skrzyneczki, które służyły im do
przechowywania listów, czy innych cennych rzeczy. Kiedyś chowali tam papierosy,
jeszcze na długo przed tym, jak odkryli ich szkodliwość, a także skargi pisane
od nauczycieli, o których rodzice nie zawsze się dowiadywali. Było też w nich
kilka kartek walentynkowych, wciąż przez nią przechowywanych, ale już w
miejscu, do którego nikt nie miał dostępu.
- Zostawiłem to kilka dni temu,
nie byłem pewien czy znajdziemy czas w święta… - powiedział wręczając jej białą
kopertę.
A więc to się już dzieje
– mówił głos w jej głowie. Jej najlepszy przyjaciel już teraz wątpi w to, czy
podczas Świąt znajdą dla siebie chwilę czasu, a przecież niegdyś było zupełnie
inaczej. Obracając kopertę w dłoni, zastanawiała się, czy głos ma rację. Nie
musiała otwierać, aby wiedzieć co znajdzie w środku idealnie białej koperty.
Jej świadomość sama podsunęła odpowiedź, mimo iż była przygotowana, to jednak
widok ślubnego zaproszenia wywołał skurcz w sercu.
- Więc, to jednak prawda…-
szepnęła, jakby ta wiadomość, która teraz nabrała realnego kształtu pozbawiła
ją resztek sił. Pokiwał głową, jakby to było coś normalnego. Może i było, ale
nie dla niej. W jej mniemaniu nie jest normalne to, że zaledwie po pół roku,
facet, dla którego dziewczyny były jedynie obiektem seksualnym, kolejną
zaliczoną pozycją na długiej liście podbojów miłosnych, nagle zapragnął zostać
przykładnym mężem.
- Nie sądzisz, że to trochę za
szybko…
Uśmiechnął się pobłażliwie. Miała
świadomość, że mówi jak matka nastolatki, która nagle oznajmia iż wychodzi za
mąż.
- Jesteśmy razem już pół roku.
- Tak, ale… pomyśl jak było
jeszcze niedawno – chwytała się każdego argumentu, którym mogłaby nakłonić
przyjaciela do zmiany decyzji, a przynajmniej odłożenia jej w przyszłość.
- Wiem, w dużej mierze to właśnie
Jannie zawdzięczam to, jak bardzo się zmieniłem.
Zignorowała kolejny bolesny
skurcz, kiedy nie wymienił jej. Przecież zanim poznał Jannę, to ona była przy
nim. Czy jej nie należą się także jakieś podziękowania?
- To jednak nie powód, żeby się
od razu z nią żenić!
Podniosła głos, wstając
gwałtownie.
- Masz rację – przyznał. -… ale
jest jeszcze coś.
W jego roziskrzonych oczach
ujrzała odpowiedź, ale dopiero gdy te dwa słowa wybrzmiały swoim echem, zdała
sobie sprawę, że od tej chwili wszystko się zmieni. Właśnie traci przyjaciela.
Bezpowrotnie.
~...~
Yop.
OdpowiedzUsuńDziecko? Stwierdzam dziecko, bo niby czym innym mogłoby jeszcze być to 'coś', co rzekomo jest niepodważalnym powodem do zawarcia związku małżeńskiego z osobą, którą zna zdecydowanie zbyt krótko, żeby pakować się w coś takiego. Stwierdzam dziecko, ale jednocześnie podchodzę do sprawy niesamowicie podejrzliwie, bo znam ja te Twoje pisarskie niespodzianki, zwroty akcji i szereg innych, równie denerwujących praktyk;D
A Silje zdecydowanie powinna mu strzelić prawdę między oczy, bo on najwyraźniej rzeczywiście zapomniał o niej, jako o współautorce cudownej przemiany własnej.
Pozdrawiam.
[bkurek]
No dobra, przyznaję - trafiłaś.
UsuńJak powiedziała, ja też znam te Twoje niespodzianki i zwroty akcji, a jednak dzisiaj znów mnie zaskoczyłaś.
Tak to już jest, że nie wszystkie zasługi się pamiętam niestety dla Silje. Nie martw się, bo jeszcze się mu o tym przypomni :D
Podobnie jak powyższa czytelniczka obstawiam, że chodzi o dziecko, bo z jakiego innego powodu młodzi często biorą teraz ślub? hehe oczywiście nie wszyscy :D. Olli poważnie mi w tym rozdziale działa na nerwy, które nadal mam lekko rozchwianę, uważam, że trochę za bardzo "napalił" się na ten ślub z Janną i obawiam się, że nic dobrego może z tego nie wyniknąć, jednak poczekamy, zobaczymy, zapewne kolejny raz mnie zaskoczysz :D
OdpowiedzUsuńSilje powinna jakoś przekonać przyjaciela do swoich racji, ale nieraz jest tak, że jak się facet raz uprzę to kaplica :D Zatem nie pozostaje nic jak tylko czekać na kolejny rozdział :D
Pozdrawiam :)
Zdecydowanie, jak się facet uprze to nikt go nie złamie. Nawet jeśli podświadomie widzi błąd, to zrobi komuś na złość. Tak, dla zasady.
UsuńMam nadzieje, że jeszcze nie raz zaskoczę :-)
Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Olliś nie rób tego, błagam! Silje zrób coś, żeby go od tego odwieść. Chociaż gdyby tym 'czymś jeszcze' okazał się faktycznie dzidziuś, to wyszedłbyś na największą świnię świata, ale ja już wolę taką świnię niż małżeństwo z Janną. Nie ufam jej, nawet jeśli moje dalece idące i szalone pomysły co do niej były błędne, a po poprzednim odcinku już sama stwierdzam, że takowe były, to i tak nie ufam tej dziewczynie. Za szybko, za łatwo i za słodko to wszystko wygląda. Jeśli to faktycznie sprawa dziecka, to śmiem twierdzić, że zrobiła to celowo. W końcu sama przed sobą przyznała, że jest skłonna zrobić wszystko, żeby odseparować Harriego od Silje i dostać go tylko dla siebie. No i brawo, teraz będzie go miała tylko dla siebie. Olliś oprzytomnij! Naprawdę wolę cię w wersji, która podrywa wszystko co się rusza i łamie niewinne, naiwne serce. Bo teraz to on jest naiwny. Dał się wrobić tej babie w życie, które będzie przekleństwem dla takiego chłopaka, jak on. Ja rozumiem, że chce się zmienić, ba!, już się zmienił. Stał się porządnym i kochającym partnerem, zaczął poważnie traktować skoki i naprawdę radzić sobie w życiu. Niewątpliwie duży udział w tym wszystkim miała Janna, choć solidaryzuję się z Silję i czuję ten ból, że on jest skłonny przypisać wszystkie te zasługi swojej narzeczonej (o zgrozo!!!) nic nie pozostawiając dla swojej przyjaciółki. Dla dziewczyny, która była z nim na dobre i złe, wierzyła w niego i tak naprawdę nie chciała nic w zamian. Ja jednak uważam, że on daje się zwyczajnie wykorzystywać. Miłość miłością, ale Janną kieruje przede wszystkim zaborczość. Próbuje go odciąć od wszystkiego, a szczególnie od przyjaciółki i co gorsza, jak widać idealnie jej to wychodzi. To nie jest miłość, to manipulowanie. Dlatego nie znoszę tej dziewczyny i mam ogromna nadzieję, że Harri jednak przejrzy na oczy. Jeśli nie, jeśli da się wrobić w małżeństwo to będę chyba z całego serca liczyć na to, że w którymś momencie obudzi się w nim stary Olliś, że zacznie wrednie i bezczelnie zdradzać swoją żonkę, krzywdzić ją i bawić się jej uczuciami. Tak, tego jej będę wówczas życzyć.
OdpowiedzUsuńcdn bo się nie chciało wkleić razem.
Niestety, Silje nie wiele może pomóc. Jej działania przynoszą odwrotny skutek i przez to jeszcze bardziej oddalają się od siebie. Ups, za dużo mówię :-(
UsuńTrudno zdobyć Twoje zaufanie i z pewnością Jana będzie miała trudne zadanie, abyś zmieniła co do niej zdanie. Wbrew temu co już się stało i co zdarzy się w przyszłości, to całkiem dobra dziewczyna.
Ale wiesz, ciesze się że moi bohaterowie wywołują takie emocje w czytelnikach.
Ok, przestaję już się wściekać i rzucać gromy na Jannę, przejdę do Silje, bo normalnie uwielbiam te dziewczynę. Tym bardziej robi mi się przykro, kiedy Harri olewa ją dla Janny. Bardzo podobał mi się ten odcinek, który jej poświęciłaś. Widać, że jest silną i niezwykłą osobą, która uwielbia walczyć do upadłego. Zarówno w sporcie, jak i w życiu. W przeciwnym razie raczej nie wytrzymałaby z Harrim. Biegi niewątpliwie są jej pasją i bardzo przyjemnie mi się czytało jak wplotłaś w odcinek tę jej miłość i pasję do sportu. Taki watek poboczny, który z pozoru nic nie znosi do akcji, a jednak idealnie pokazuje jej charakter.
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję, że cokolwiek postanowi Harri, jakkolwiek zmieni się teraz ich życie, ta przyjaźń się nie rozpadnie. Wierzę w nich, nawet mimo matactw Janny.
Co do poprzedniego odcinka, to przyznam, że mnie zaskoczyłaś. Ingrid to dziewczyna z prologu, jak rozumiem. Ciekawi mnie natomiast czy Matti - Hautamaki? Tylko przy wysokiej Ingrid, a tak ją przedstawiłaś, Hautamaki zapewne wyglądałby jak krasnal - wie o tym, co zrobił jej Harri. Na pewno wie, że w jej przeszłości wydarzyło się coś złego, podkreślał to kilka razy. Tylko czy dotyczy to jedynie tego co zrobił Olliś - nie sądzę, to przecież nie jest taka tragedia. Wykorzystał ją i olał, ok, ale w końcu sama naiwnie się na to zgodziła. Ciekawe zatem czy Matti wie, że Harri też ją skrzywdził.
Wciąż jednak zastanawia mnie ten ślub z prologu, chyba że tam był jakiś przeskok czasu i ten ślub dopiero się ma odbyć i faktycznie ma to być ślub Harriego i Janny - o to jestem jak najbardziej za tym, żeby ktoś go zniszczył. W końcu między wydarzeniami z hotelu a ślubem jest różnica prawie 2 lat, a w poprzednim odcinku Ingrid myśli zaledwie o kilku miesiącach. Wydaje się jednak, że Ingrid pogodziła się z losem, naprawdę kocha Mattiego i w zasadzie po proszku dzięki Harriemu stała się zupełnie inna, nową osobą. Czemu więc nagle będzie chciała się zemścić?
Za dużo mi się tych pyta zrodziło, chyba muszę przystopować mój rozumek, który po raz kolejny wybiega zbytnio w przyszłość i snuje dziwaczne teorie. Lepiej żebym cierpliwie poczekała na ciąg dalszy.
Cieszę się iż dostrzegasz ten rozdźwięk między Janną, a Silje. Obie wywołują w tobie wielkie emocje i to mnie bardzo cieszy.
UsuńDoszukujemy się matactw Janny? Czyżbyś czytała któryś z moich następnych rozdziałów :D
Ślub z prologu jest sprawą przyszłościową, chociaż teraz już nie tak bardzo odległą.Powód do zemsty, znajdzie się zawsze ;-)
Hmmm... Szczerze mówiąc musiałabym się porządnie zastanowić, coby tu napisać coś porządnego, bo mózg zapchany francuskimi słówkami ciężko jest zmusić do współpracy. No, ale spróbujmy.
OdpowiedzUsuńSilje wraca do domu i co? I widzi Olliego, który za nią leci jak na skrzydłach. Bardzo jestem ciekawa, czy Jannę też tak wita, w sumie to w to wątpię, a więc przyjaciółka coś dla niego znaczy.. Jest ważną w jego życiu osobą. Ta skrzynka na listy... Ech to cudowne, naprawdę zrobiło mi się cieplutko na serduszku, jak to przeczytalam:) Dziecięce pomysły... Przetrwały, jak widać, tylko teraz będa się kojarzyć Silje z ślubem przyjaciela. Faktycznie, jak na Olliego to bardzo szybki ślub. Po pół roku związku? Dziwne to... obawiam się, że ten ślub, to intryga zazdrosnej Janny, ale dlaczego OLli jest na to tak ślepy? Szkoda mi Silje, bo Harri nieświadomie ją rani zapominaniem o tym, że ona przy nim była. Wtedy, gdy najbardziej potrzebował wsparcia. Poza tym ciekawi mnie, czy Ingrid ma coś wspólnego z Janną? Nie wydaje mi się, żeby ta baba(tzn Janna)była bezinteresowna chcąc być z Harrim, a Ingrid chcąc się zemścić, nie mogła zrobić tego sama, będąć z Mattim, kolega Olliego z kadry, wic wykorzystała kogoś innego w zastępstwie. Wiem, chore pomysły, ale... wszystko się może zdarzyć xD
Dziękuję za wizytę, dodałam zresztą nowy odcinek, bardzo mi miło, że przybyłas do mnie :D i że jestem w Twoich linkach :)
pozdrawiam!! :D
Tak prawdę mówiąc to wcale nie takie chore pomysły, ale oczywiście nie mogę powiedzieć, które z nich są słuszne. Będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość, ale na koniec mam nadzieje - będziesz zadowolona. Może lekko zaskoczona ;-)
UsuńNo to się bardzo cieszę, że nie są to chore pomysły :D To... kiedy następny odcinek? :D Wiem, wiem, 25-tego... Ale ja nie chcę tyle czekać :C Sesja mnie dobija samą perspektywą swojego rozpoczęcia się za kilka dni i potrzebuję czasoumilaczy:( Hahah, z każdego zakończenia będę się cieszyć, bo bardzo mi się podoba Twój styl pisania! :D pozdrawiam;*
UsuńPewnie będziesz zaskoczona na końcu, że Twoje "chore" pomysły nie okazały się tak całkiem odległe.Chociaż też nie całkowicie słuszne :D
UsuńCzasoumilczy powiadasz? też takich szukałam, tak to już jest ze studentami, że im bliżej sesja tym więcej szukają zajęć byle się nie uczyć ;)
Gdybym zapomniała, powodzenia życzę.
Właśnie. Powolne, systematyczne tracenie przyjaciół... Rzeczywistość bolesna jak nic innego na świecie, bo zdarza się i tak, że jednego dnia masz jeszcze osobę, której możesz zawierzyć bez granic, a drugiego dnia ta osoba znajduje sobie kogoś na całe życie, a poprzedni etap, wraz z najlepszym przyjacielem idzie w odstawkę. Niestety właśnie najczęściej przez kogoś na całe życie, kończą się dwa życia i zaczyna jedno, jedno życie podporządkowane życiu drugiej połówki. Przyjaciel staje się byłym przyjacielem, a to przecież najbardziej absurdalne złożenie słów na świecie - przyjaciel, ten co jest i będzie na zawsze, nagle staje się przeszłością. A mówią, że przyjaźń nie przemija...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
morning-fool.blogspot.com
Tak to już jest w przyjaźni, jest wystarczajaca dopóki jedna z osób się nie zakocha. Wtedy wiadomo, że to miłość jest ważniejsza. Podziwiam ludzi, którzy potrafią znaleźć w tym wszystkim złoty środek.
UsuńPięknych słów użyłaś :-)
Eh ten rozdział trochę mnie zasmucił.
OdpowiedzUsuńSilje mogła naprawdę poczuć się, jakby była zupełnie kimś obcym dla skoczka. Niestety tak to juz jest, że kiedy jeden z przyjaciół znajduje swoją druga połówkę zapomina o wszystkich latach spędzonych z przyjacielem. Nie mówię, że jest tak u wszystkich, ale w większości przypadków, tak jak tu. Nie dziwię się, że dziewczyna była wręcz wściekła na Oliego, ale to własnie skoczek powinien osobiście powiedziec jej o ślubie i to znacznie wcześniej, bo przecież przyjaźnili się od dzieciństwa. Eh trochę jest mi żal dziewczyny, bo nie zasłużyła na takie traktowanie, naprawę mogła poczuć się zraniona. Przez tyle lat była z nim mocno związana a teraz, tak nagle jakby przestała go obchodzić. Ta jej zazdrość jest moim zdaniem uzasadniona, ale w pewnych sprawach nie można walczyć. Olli już podjął decyzję i wątpię, że ją zmieni. Zwłaszcza, że jest "jeszcze" inny powód ;)
Szczerze mówiąc to ja bym na jej miejscu wykrzyczała się na chłopaka, żeby sobie zapamiętał, że przyjaciółka to ważna osoba i że tak się wobec niej nie postępuje ;)
Pozdrawiam ;*
Niestety, Silje nie będzie miała kolorowo, zresztą podobnie jak Olli i Janna też. Tak to smutna prawda, że kiedy pojawia się miłość to przyjaźń niejako usuwa się na dalszy plan. Albo inaczej, to my ją przesuwamy :-(
UsuńBądź dobrej myśli, Silje jeszcze będzie miała okazję sobie pokrzyczeć na Olliego :D