21 grudnia 2012

Rozdział 8






                Na ułamek sekundy, w wielkim lustrze po przeciwnej stronie, pojawiła się znajoma sylwetka. Kątem oka dostrzegła przepocony, szary podkoszulek pamiętający jeszcze nie tak odległe czasy jej nastoletniego życia, a spodnie dresowe w tym samym kolorze dopełniały typowy strój treningowy, w którym prezentowała się najczęściej. Jedynym nowym akcentem były adidasy, kupione poprzedniego poranka i zastępujące stare, znoszone trampki z podartą podeszwą
                Zaciskając zęby z wysiłku, wciąż podnosiła kolejne ciężarki, powtarzając te same ćwiczenia co wczoraj, przedwczoraj i każdego dnia w przeszłości. Z każdym kolejnym była coraz bliżej osiągnięcia sukcesów. Ciężarki? To słowo nijak miało się do tych ogromnych hantli, które dźwigała. To tak, jakby powiedzieć o rekinie, że to najlepszy przyjaciel człowieka. To były porządne kilogramy. Kontrolując oddech, przy najbliższym wydechu wydmuchała powietrze nagromadzone w płucach, odrzucając jednocześnie kosmyki, które znalazły ucieczkę spod czarnej wsuwki spinającej jej grzywkę. Zerknęła na zaciśnięte dłonie, w których spoczywały owe kilogramy. Nie zauważyła krótkich, obgryzionych paznokci bez śladu lakieru, ani otarć na przegubach czy lekko krwawiącej ranki na przedramieniu. Do jej zmysłów docierała tylko jedna, w pełni akceptowalna przez mózg myśl – siła jaką owe dłonie posiadały. Powtórzyła serię ćwiczeń jeszcze dwukrotnie, po czym siadając, zerwała niebieski ręcznik ze stojącego obok przyrządu. W chwili, gdy zasłoniła nim mokrą twarz, podszedł trener.
              Był wysokim i mimo sześćdziesięciu lat wciąż przystojnym mężczyzną. Idealny przykład faceta, o którym podobnie jak o kobietach mawia się, że są jak wino – im starsze tym lepsze. Drobna siatka zmarszczek jaka pokrywała jego łagodną twarz, przybierała na sile tylko wtedy, gdy się uśmiechał, a cienkie niczym len włosy zawsze rozwiewał wiatr. Życie sportowca pozwoliło mu nie tylko zachować formę na starsze lata, ale wcześniej obdarowała kilkoma niezłymi wynikami w dość krótkiej, niestety karierze. Przede wszystkim zaś był człowiekiem o niezwykłym czuciu wewnętrznym, a sport odbierał szóstym zmysłem. To pewnie dlatego tak świetnie sobie w nim radził. Od początku jej przygody z tą właśnie dyscypliną, to on był jej mentorem. Być może dlatego, że kiedy zaczynała był głównym trenerem w najbliższym ośrodku, słynącym z dobrej opinii i wypromowaniu już kilku dobrych zawodniczek. Kiedy była młodsza chciała wierzyć,  że zainteresował się nią z powodu jej talentu. Tłumaczyła sobie, że przecież gdyby była przeciętna, to ktoś taki jak Lauri Aalto – mistrz i dwukrotny wicemistrz świata, dwukrotny triumfator Pucharu Świata i kilkukrotny zwycięzca w poszczególnych odsłonach sezonu, nigdy by się nią nie zainteresował.
Rzeczywistość była jednak zupełnie inna.
Lauriego Aalto pamiętała odkąd skończyła trzy latka, choć dzięki wszystkim naokoło wiedziała, że istniał w jej życiu znacznie wcześniej. Ilekroć patrzyła wstecz, wspominając swoje dzieciństwo zawsze jawił się jako Święty Mikołaj odwiedzający ją co roku. Listy, które pisywała do Mikołaja zapewne do niego trafiały, bo zawsze przynosił te prezenty, o które w nich prosiła. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że kiedy koperta zostawała przy kominku, a ona niczego nie świadoma szła grzecznie spać, mama wykradała list. Tylko raz rodzice nie potrafili spełnić jej życzenia, Silje była wtedy w drugiej klasie, w prostych pełnym błagania słowach prosiła Mikołaja, by zwrócił jej ukochaną babcię, która zmarła pięć miesięcy wcześniej. To właśnie wtedy zdemaskowała Lauriego, kiedy z oczami pełnymi łez tłumaczył się z braku akurat tego prezentu. Pod choinką piętrzyły się podarunki, a ona chciała mieć tylko ten jeden. W następnym roku stwierdziła, że jest już na tyle duża, aby rodzina przestała odgrywać przed nią te coroczne przedstawienia. Tak więc Lauri przestał ubierać czerwony kostium, a donośny głos Mikołaja zniknął na kilka następnych lat, dopóki nie pojawiły się kolejne dzieci, które naiwnie wierzyły w jego istnienie. Z sentymentu nie mógł jedynie rozstać się brodą, która chociaż znacznie mniej okazała niż ta sztuczna, wciąż zdobiła jego twarz. W jakimś stopniu jej samej także przypominała o dawnych czasach.
Święty Mikołaj przestał istnieć.
A zamiast niego, był już zawsze tylko kochany dziadek.
Tak, Lauri Aalto jest jej dziadkiem.
Pewnie dlatego też, został jej szkoleniowcem, choć sama Silje woli wierzyć w wersję z jej talentem. Zanim jednak to się stało, minęło sporo czasu. Myliłby się ten, kto w tej chwili stwierdziłby, że od zawsze chciała uprawiać ten właśnie sport. Wydawać by się mogło, że mając taką „gwiazdę” w rodzinie, będąc wnuczką wielkiego mistrza, trzeba iść tą samą drogą.  Prawda była zupełnie inna, podobnie jak jej ojciec, odrzuciła rodzinną tradycję. Ilekroć ktoś wspominał o takiej przyszłości, możliwości czy wręcz konieczności kontynuacji rodzinnej tradycji, tylekroć Silje z pełnym przekonaniem stwierdzała iż nie zamierza tego robić. I nie zamierzała. Aż do tamtego wieczoru, kiedy poddała się buntowi, jaki w niej dojrzewał i w przypływie złości na rodziców, uciekła z domu. Nie była to jakaś spektakularna ucieczka, bo ukryła się kilka ulic dalej. Oczywiście u Lauriego, który oprócz cierpliwego słuchania, zastosował jeszcze dodatkową terapię. Tamtego wieczoru, a właściwie już nocy przemierzyli całe miasteczko i właśnie wtedy zakochała się w narciarstwie. Kilkugodzinny bieg na nartach, które w niczym nie przypominały tych normalnych, na których śmigała w wolnym czasie, bardzo ją uspokoił i zrelaksował. Mimo iż odczuwała niemal fizyczny ból, wtedy zrozumiała fascynację dziadka. Bo z każdym posunięciem narty jesteś bliżej swojego celu, a wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Czujesz każdy mięsień swojego ciała, ale wiesz że to co osiągasz jest tylko i wyłącznie Twoje, że sama na to zapracowałaś. Od tamtego czasu terapię powtarzała codziennie i ani się obejrzała, a była już pełnowartościową sportsmenką. Miała wtedy szesnaście lat.
Dziś, po tych pięciu latach nie zamieniłaby swojej drogi na żadną inną.
- Zaczyna padać, może zrezygnujemy z treningu?
               Podniosła na niego spojrzenie. Tęczówki o tym samym, intensywnie zielonym kolorze spotkały się w pół drogi i Lauri już wiedział, jaka będzie odpowiedź dziewczyny.
- Myślisz, że śnieg mnie powstrzyma?
               Wiedział, że nie. Nawet w najgorszych warunkach, wciąż będzie próbować. Ma to niewątpliwie po nim, bo on też nigdy nie odpuszczał. Przynajmniej dopóki zdrowie mu na to pozwalało. Uśmiechnął się porozumiewawczo. – Za kwadrans wyruszamy.
               
                 Mimo iż astronomicznie wciąż jeszcze trwała jesień, nikt łącznie z samą Silje nie miał wątpliwości, że tutaj panuje już najsurowsza zima. Treningi w takich warunkach, kiedy pada gęsty śnieg, wiatr z ogromną silą zasypuje cię płatkami, a w każdej części swojego ciała odczuwasz mroźne igły, są najbardziej wartościowe. Przynajmniej jej dają najwięcej, bo pokazują na ile stać jej własne ciało, a kiedy przekracza granicę, po której ciało mówi dość. Podczas tak trudnych warunków, umysł wyłącza się całkowicie, pozwalając działać sile mięśni. Biegi narciarskie nie są dla słabeuszy, przekonała się o tym już na samym początku. Tylko, że Silje Lehtinen nie jest osobą, którą przeciwności blokują, wręcz przeciwnie one jeszcze bardziej motywują do walki. Przynajmniej jeśli chodzi o życie sportowe. Pewnie dlatego to co miało ją przestraszyć, od początku było motywatorem na dalsze lata ciężkiego treningu.
                Podobnie ciężkie w takich warunkach, są same zawody, Wtedy, oprócz samego zmęczenia fizycznego dochodzi jeszcze aspekt presji, z którą co prawda potrafi sobie poradzić, ale zawsze kosztuje ją to sporo wysiłku. Czasem bywają też takie zawody, kiedy presja jej nie opuszcza, a tym samym jest niechcianym pasażerem na jej cienkich nartach, przygwożdżając ją do podłoża niczym najcięższy balast. Sezon trwał już nieco ponad miesiąc, z czego ona startowała od trzech tygodni, zajmując w tej chwili siódme miejsce w klasyfikacji. Najlepsze jeśli porównać wcześniejsze miejsca na tym samym etapie sezonu.
                   Zwłaszcza dzisiaj potrzebowała odpocząć od swojego umysłu, natłoku myśli, które bombardowały ją z każdej strony. Wszystko to spowodowane było każdą, nawet najmniejszą myślą o Ollim. Jego pierwsze nieudane próby odeszły już w niepamięć, ustępując miejsca coraz lepszym wynikom. Każde zawody w jego wykonaniu były lepsze od poprzednich, tak jakby coś się w nim odblokowało. Jakby nagle wszystkie elementy zaczęły z sobą współgrać, kierując Olliego coraz wyżej. Cieszyła się jak dziecko, kiedy wygrał pierwsze zawody, a także później, kiedy mimo braku wygranej odnotowywał dobre wyniki. Oczywiście zadzwoniła z gratulacjami, ale ich rozmowy były coraz krótsze, zupełnie jakby nagle przestali być parą najlepszych przyjaciół. Ostatnim razem widzieli się w ten niefortunny poranek, kiedy zaskoczyła go z Janną. Od tego czasu pozostawały im jedynie telefony, ale i tych było coraz mniej. Być może była egoistką, ale zwłaszcza dzisiaj liczyła na dłuższą rozmowę z nim. Czekała na dwa słowa okraszone wesołym, szczerym uśmiechem i wypominaniem jej wieku. Zamiast tego jej komórka uparcie milczała. Świadoma tego iż ma dzisiaj zawody w Szwajcarii, próbowała go usprawiedliwiać, ale w głębi duszy czuła się rozczarowana. Miała też świadomość, że coś przed nią ukrywał. Zawsze tak robił, kiedy miał coś na sumieniu lub coś go trapiło, najpierw milczał, a dopiero z czasem o wszystkim jej mówił. Teraz jego milczenie miało jakiś głębszy sens. Także wcześniej, podczas kilku krótkich rozmów miała nieodparte wrażenie, że coś przed nią ukrywał. Ta niewiedza była coraz bardziej irytująca, bo naprawdę zaczynała się o niego martwić. Już raz zamknął się przed nią i mało brakowało, a ich przyjaźń nie wystarczyłaby aby nadal utrzymywać ze sobą kontakt, Olli nie należał do osób wylewanych, dlatego też swoje problemy wolał rozwiązywać sam, przynajmniej myślał iż zdoła poradzić sobie z nimi sam. Na całe szczęście w odpowiednim momencie pozwolił sobie pomóc. W tej chwili znów odliczała dni do powrotu. Nie tylko z racji zbliżających się Świąt, ale także, a może przede wszystkim z racji postawy Olliego. Liczyła na to, że wtedy pozna ową tajemnicę Harriego. I choćby musiała ją z niego wydusić, to dowie się co takiego ukrywa. Taki miała przynajmniej plan.
Nie przewidziała tylko jednej rzeczy. Czasem tajemnice innych wychodzą na świat dzienny zupełnie bez ich wiedzy. Relaksując się po ciężkich zawodach w hotelowej kawiarence przy ciastku, które było jej urodzinowym tortem, kątem oka obserwowała ekran telewizora. Ktoś przeskakując po kanałach, zatrzymał się na programie o gwiazdach sportu. Wiadomość o wygranej Olliego podawana była jako pierwsza, opatrzona krótkim reportażem o jego „nawróceniu” i „cudownym powrocie” jak mówili dziennikarze. Silje uśmiechnęła się szeroko, gotowa w tej chwili wyciągnąć komórkę i dzwonić z gratulacjami. Szybko jednak zrezygnowała z tego zamiaru, zastygając z palcami nad klawiaturą obserwowała twarz skoczka. Jej uśmiech zgasł momentalnie, a oczy utkwiła w jednym punkcie. Właśnie poznała tajemnicę Olliego, ale mimo szczęśliwej miny przyjaciela sama nie potrafiła się cieszyć.
- Wszystkiego najlepszego – mruknęła pod nosem, sama sobie składając urodzinowe życzenia.

~….~

Właśnie skonfiskowano mi własnoręcznie zrobiony stroik :(
Do poczytania jeszcze w tym roku, prawdopodobnie.
Pewnie zapomnę Was zawiadomić o tym rozdziale, wybaczcie, idę pracować nad drugim stroikiem i mam nadzieje, że tego mi nikt nie zajuma :D

Najpewniej później nie będzie czasu, więc już dzisiaj życzę Wam wszystkim moi kochani zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Abyście spędzili je w gronie tych, których kochacie.

15 komentarzy:

  1. Kolejny raz jestem totalnie zaintrygowana tym rozdziałem, czy zdajesz sobie z tego sprawę?!:D A uwierz mi mnie zaintrygować jest bardzo trudno a tobie się to udaje raz po raz, no ja się tak nie bawię :D
    A tak poważnie zastanawia mnie coraz bardziej nasza droga Sijle, niby taka pani sportsmenka, twarda osobowość, jednak gdzieś w środku wydaje mi się, że jest bardzo zagubioną osobą. A Harri kompletnie się nie wykazuje jako przyjaciel, powinnien ją mi się wydaje bardziej wspierać, ja rozumiem, że każdy ma swoje życie, jednak przyjazn moim zdaniem do czegoś jednak zobowiązuje.
    Kochana, teraz pragnę ci życzyć Zdrowych, Wesołych, Radosnych świąt Bożego Narodzenia, których magia na długo pozostanie póżniej w twoim życiu :*
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam więc nadzieje, że kolejny rozdział nad którym usilnie pracuję, również cię zaskoczy. Przynajmniej w małym stopniu.
      Łatwo oceniać ludzi po pozorach, a nie zawsze silna sportsmenka to jednocześnie silna kobieta prywatnie. Całkiem dobrze udało ci się rozszyfrować Silje.
      Nie bądź taka ostra dla Olliego, miał chłopak poważne powody, aby zapomnieć. Nagle ma tyle na głowie :D

      Usuń
    2. Hej,w wolnej chwili napisz do mnie na gg na nowy numer.
      9018256, bo mam do ciebie drobne pytanko.
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Po raz kolejny jestem zachwycona Twoim rozdziałem. Masz nie wątpliwie talent to intrygowania swoim historiami, i przede wszystkim do pisania.
    Zastanawiałam się nad Silje, no widać że sportsmenka, twarda i walcząca o swoje, jednak gdzieś w głębi wydaję mi się że jest bardzo wrażliwa. Na pewno zabolało ją to że Olli zapomniał o niej w tak ważnym dniu.
    Życzę Wesołych pełnych Radości Świąt, których być może długo nie zapomnisz;)
    pozdrawiam,
    Metka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za tak miłe słowa, miło jest wejść po świętach na bloga i poprawić sobie samopoczucie takim komentarzem :-)
      Silje nie do końca jest taka, na jaką próbuje się wykreować w tym opowiadaniu. Mam nadzieje, że jeszcze nie raz pokaże swoje prawdziwe oblicze, podobnie jak Olli.

      Usuń
  3. Coś mi tutaj strasznie tajemniczo się zrobiło ;) Silje coś trapi, powinna znaleźć kogoś, do kogo się będzie mogła zwrócić i porozmawiać. Najlepiej jak najszybciej ;)
    Skoro już tutaj jestem, to wypadałoby złożyć jakieś życzenia - więc wszystkiego najlepszego, rodzinnych i radosnych świąt, obżarstwa, ale z umiarem, wymarzonych prezentów, masy śniegu za oknem, a tak na przyszłość udanego 2013 roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, to co się zdarzyło dzisiaj jest jedynie początkiem. Jeszcze nie raz będzie się dziewczyna smucić przez Olliego. Kogoś już miała do rozmów, ale niestety nie wyszło. O tym jednak w przyszłości.
      Dziękuje za życzenia, fajnie po świętach wejść na bloga i je przeczytać :-)

      Usuń
  4. Może i ja jakaś głupia jestem i czegoś tu nie ogarniam, ale zakładam, że super mega wielką tajemnicą Olliego nie była żadna tam dziewuszka, prawda? Mam nadzieję, że nie stosowałaś tu jakiegoś przeniesienia w czasie, bo ja takie sprawy ogarniam tylko i wyłącznie podczas stosowania w jednym rozdziale, inaczej się gubię;D
    A tak w ogóle to podoba mi się osobowość Silje. Silna jak mało kto, w trudnych warunkach się nie poddaje, a dokładnie na odwrót. Chyba każdy chciałby taki właśnie być, chociaż na pewno takie nastawienie do życia też coś kosztuje.
    Pozdrawiam.
    [bkurek]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wyjaśniałam, wszystkie wydarzenia są już po prologu, a dokładnie po jego pierwszej części. Jeśli będę wracała kiedyś do poprzednich to zdecydowanie o tym wspomnę, chyba że mnie złapie nagła skleroza, a sama wiesz, że to możliwe w każdej chwili.
      Podoba ci się Silje, cieszy mnie to. Mam jednak wrażenie, że widzisz ją przez pryzmat sportu, a nie zawsze te same cechy ma się w życiu prywatnym. Mam jednak nadzieje, że mimo przyszłych wydarzeń nadal będziesz czuła do niej sympatię :-)

      Usuń
  5. Silje jest bardzo silna osobą. Mało która dziewczyna odważyłaby się na sport, w którym trzeba poświęcić bardzo dużo siły i czasu, aby stać się kimś wielkim. Ona się odważyła i chyba niczego nie żałuje, bo to co robi sprawia jej satysfakcje, a jeśli ma się takiego wspaniałego trenera to nawet każdą porażkę, można przetrwać wiedząc, że następnym razem będzie lepiej.
    Ale dziewczyna jest silna również prywatnie. Co prawda jest jej przykro, że Olli zapomniał o jej urodzinach, ale próbuje go usprawiedliwiać. Chłopak nie ma dla niej czasu, bo wiele się w jego życiu zmieniło, jednak myślę, że przyjdzie taki czas, kiedy znów będzie z nią rozmawiał częściej. I myślę, że ten czas przyjdzie całkiem szybko.
    Ahh jak tajemniczo, czekam na cd ;*
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie biegi narciarskie nie należą do sportów łatwych i przyjemnych. Tutaj naprawdę trzeba morderczej pracy.
      Czy jest silna także prywatnie? Powiem tak, jak każdy z nas ma chwilę słabości, a cechy, ktore posiada jako sportsmenka nie zawsze odzwierciedlają się w tym życiu prywatnym.
      Owszem, czeka ich poważna rozmowa, po której wiele może się zmienić.

      Usuń
  6. Widzisz, jestem, z opóźnieniem jako moim znakiem rozpoznawczym! :D
    Dużo opisu, mało dialogu, czyli to, co lubię najbardziej :-) Przybliżyłaś sylwetkę Silje, za co dziękuję! Hmm. Zazdroszczę jej, naprawdę. Jak i ja chciałabym się nauczyć biegać / lub jeździć na nartach! Jednak mieszkam w centralnej Polsce, gdzie nie ma ku temu warunków, zaś gdy byłam mała moi rodzice nie zabiegali o to, bym posiadła tę umiejętność, gdyż im również jej brakowało ;-) Kurczę. Może jeszcze będę miała szansę?
    Dziadek-trener - fajne rozwiązanie, chociaż momentami może być ciężko, szczególnie wtedy, gdy dziewczyna ma przerwę od zawodów / treningów, a mimo to spotyka się z dziadkiem, ale jako członkiem rodziny. Mogą mieć siebie przecież dosyć, prawda?
    Harri Olli - niepokorne dziecko fińskich skoków. Jak widać, również niepokorny przyjaciel. Stwierdzam, że to chyba Silje bardziej zależy na regularnych kontaktach z nim niż jemu z nią. Ach. Faceci... :-)
    Całuję i ściskam.
    www.flying-wings.blog.onet.pl > NOWOŚĆ;
    www.gust-of-wind.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę zaskoczył mnie twój komentarz, ale to jak najbardziej miłe zaskoczenie. Myślałam, że przepadłaś już w tych naukowych zawirowaniach.
    Jakoś tak ostatnio ciągnie mnie bardziej w stronę opisów, chociaż chyba nie wszystkim podoba się taka forma :-(
    Wszystko przed Tobą, czemu akurat masz rezygnować z tego marzenia, trzymam kciuki za to. Chociaż jak dla mnie to bardzo ciężki sport. Samo patrzenie na to odbiera mi siły :D
    Czy to wina Olliego? Wiele zmieni się w najbliższym czasie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, zapomniałam, że mam przeczytać! Tak jak się spodziewałam! Silje jest biegaczką narciarską ;D Tak sobie myślę, że nie zajarzyłam tajemnicy Olliego, którą Sil już odkryła. No, poczekam, może mi się umysł rozjaśni ;)
    Dziś ostatni konkurs TCS.. jestem strasznie ciekawa wyniku ;d
    Pozdrawiam:)
    PS Planuję pisać następne skoczne opowiadanie, myślę, że dość ciekawy pomysł. Mam nadzieję, że byś czytała? Zacznę jednak dopiero może w lutym, bo teraz, na nieszczęście, będę mieć ferie i nie ma mnie w domu.

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest ten ból, kiedy przyjaciel (osoba, która powinna, a na pewno, której wypadałoby pamiętać) zapomina, ale nie tylko. W dodatku powoli i systematycznie oddala się z jakiegoś powodu, którego nie chce ujawnić. A przecież w przyjaźni jest taka niepisana umowa, dotycząca szczerości. Szczerość jest fundamentem przyjaźni. Harri może sam jest zdezorientowany i może trudno mu się otworzyć przed Sil, ale sytuacja najwyraźniej już tego wymaga :)
    Pozdrawiam :>
    morning-fool.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń