8 grudnia 2012

Rozdział 7



               Wesołe pogwizdywanie niosło się echem po pokoju hotelowym, opatrzonym cyfrą trzynaście. Nigdy nie należał do osób przesądnych i ta cyfra nie wywoływała w nim żadnych emocji. Co prawda automatycznie wybierał te szczęśliwe liczby, a do tych „pechowych” jakoś nie przywiązywał specjalnej uwagi. Po prostu akceptował ich istnienie i to, że niektórzy przypisywali im właśnie takie cechy. Dla niego była to zwykła liczba. W przeciwieństwie do jego współlokatora, który od przyjazdu próbował zmienić lokalizację swojego łóżka. Na nic to się zdało, bowiem trener nie był skłonny do współpracy, podobnie jak obsługa hotelu. Ponieważ nikt nie traktował przesądów Fina poważnie, Haponnen zmuszony był pozostać na swoim miejscu przez cały weekend.
         W tej chwili torturował Harriego dźwiękami z najnowszej gry, której melodia towarzyszyła im przez ostatnie dni. Co prawda teraz już przyzwyczaił się do tego hałasu, ale początkowo miał ochotę wyrzucić tę grę przez okno. Nawet jeśli musiałby w tym celu wyrzucić również Haponnena, który wydawał się być emocjonalnie z nią związany. Dzisiaj jednak, nic i nikt nie mógł popsuć mu humoru. Tak przynajmniej myślał i jeszcze przez kilka minut żył w tym przeświadczeniu. Właśnie pakował swoje rzeczy, nie przestając się przy tym uśmiechać jak głupi do sera jak stwierdził Janne. Myślami był już w domu i planował wieczór z ukochaną, która zamieszkała z nim na dobre. Delikatnie, na samym wierzchu walizki, spakował prezent dla niej. Radość nie była spowodowana samym powrotem do domu, ale bardziej tym iż wreszcie udał mu się konkurs, nawet oba konkursy. Chociaż wspomniany początek sezonu nie był udany, to teraz mała cząstka nadziei jaki się w nim tliła, wybuchła żywym płomieniem. Kiedyś nieudane próby leczył alkoholem, a każda z nich przybliżała go do własnego końca. Teraz również na tym polu nastąpiły spore zmiany. Już nie pomstował na cały świat za swój nieudany skok, nie obwiniał wszystkich dookoła, ale cierpliwie próbował dalej. Wierzył, podsycany przez trenera, że uda mu się wreszcie odnaleźć złoty środek ku wygranej. Nie raz, na własne oczy widział jak jednym dobrym skokiem, zawodnicy się odblokowywali odnosząc później coraz lepsze wyniki. W przeszłości niejednokrotnie sam tego doświadczał.
I najwyraźniej, szczęście zaczęło uśmiechać się również do niego. Ten weekend był o niebo lepszy od poprzednich bo czwarte i siódme miejsce pozwalały mu znacznie podwyższyć dorobek punktowy, tym samym awansować w klasyfikacji. Dzięki temu wracał do domu spokojniejszy i pewniejszy siebie. Wreszcie czuł komfort psychiczny i z tego cieszył się najbardziej. Drugą rzeczą jaka go cieszyła, był stosunek innych do jego osoby. Przynajmniej niektórzy zmienili do niego nastawienie. Początkowo wycofani zawodnicy raczej nie byli zadowoleni, gdy pojawiał się w ich towarzystwie. Owszem byli na tyle kulturalni, aby dyskretnie go unikać, ale ich dystans był wyczuwalny. I widoczny na niemal każdym kroku, chociaż udawał, że spływa to po nim jak po kaczce, to jednak w głębi duszy bolało. Nikt przecież nie lubi być wyrzutkiem. Miał świadomość, że sam na to zasłużył, swoim zachowaniem uraził wielu ludzi, którzy kiedyś byli mu przychylni. Co do niektórych posunął się nawet do rękoczynów i chociaż ich przeprosił, omijali go szerokim łukiem. Nie miał do nich o to pretensji. Miał jednak wrażenie, że powoli wszystko wracało do normy. Czasy, sprzed jego ekscesów z pewnością nie wrócą, ale było lepiej niż na początku, kiedy wrócił.
- Ziemia do Olliego!
              Poczuł jak coś miękkiego uderza go  plecy. Cieszył się, że dzielił pokój właśnie z nim. Wydawać by się mogło iż Happonen, jako jedyny zostawił przeszłość w tyle. Podniósł poduszkę i już miał odrzucić ją w stronę kolegi, kiedy, zupełnie nie zaprzątając sobie głowy pukaniem i poszanowaniem ich prywatności, wpadł do pokoju Hans. Zaraz za nim z niewyraźną miną wszedł Jarkko, z trudem łapiąc oddech. Przez dłuższą chwilę panowało milczenie, a ciszę wypełniały tylko zmieszane oddechy czterech osób i zdezorientowane spojrzenia rzucane w kierunku dwójki gości.  Sytuacja wydawała się być na tyle poważna, że nawet Haponnen zastygł z palcami nad klawiaturą telefonu. Unosząc zmrużone oczy, uważnie obserwował sylwetkę Hansa Ikunena, bodaj najbardziej upierdliwego członka Fińskiego Związku Skoków Narciarskich. Jego pojawienie się, nie oznaczało niczego dobrego.
Pierwszy przemówił trener, z wyraźną ulgą wskazał na swoich podopiecznych.
- Mówiłem ci, że jest w pokoju!
                 Nie uszło uwadze Olliego, że mówiąc „jest w pokoju” miał na myśli jedną osobę, a spojrzenie jakim go obrzucił wyraźnie wskazywało iż chodziło o niego. Nie bardzo rozumiał czym było podyktowane to nagłe najście, bo z pewnością nie chęcią pogratulowania mu udanego startu. Mimo iż dobre miejsca zajmowane przez niego, poprawiły ogólną klasyfikację Finlandii, to Olli miał świadomość iż Hans daleki jest od tego, aby cieszyć się z tego sukcesu. Nie należał do tego typu ludzi, bardziej spodziewałby się podkopania pod nim dołka niż wybuchu radości.
- Spokojnie – Ikunen uniósł dłoń, uciszając tym samym trenera, który nieco nerwowym wzrokiem obserwował swojego zawodnika. – To tylko połowa sukcesu – dodał z cwaniackim uśmieszkiem. – Czasem to, co złe można dostrzec dopiero po głębszej analizie. Uważnym wzrokiem obserwował Fina, prześwietlał go niemal jakby miał w oczach jakiś skaner. Blondyn miał wrażenie, że ten próbował go nawet obwąchiwać, kiedy nachylił się ku niemu. To irracjonalne, pomyślał, ale wzrok Hansa wcale go nie uspokajał.
Odsunął się nieco do tyłu, przestępując z nogi na nogę.
- Ktoś mi wyjaśni, o co chodzi?! – warknął, ale mina Hansa przywołała dreszcze.
- Kontrola dopingowa.
Nawet nie próbował ukryć satysfakcji, z jaką przyszło mu wypowiedzieć te dwa słowa. Haponnen poruszył się niespokojnie, wymieniając spojrzenia ze swoim kolegą. Nie chodziło o to, że któryś z nich miał coś do ukrycia. Nigdy nie bawili się w jakieś ulepszacze do formy, w tej kwestii ręczyli za siebie i każdego z drużyny. Powodem zdenerwowania Fina był bardziej jego strach przed kłuciem. Na samo słowo kontrola reagował przesadnym zdenerwowaniem.
- Była po zawodach, nic nie wykazała!
                 Olli był coraz bardziej zdenerwowany. Natomiast Ikunen uśmiechnął się chytrze, jakby ta odpowiedź w ogóle go nie zaskoczyła. Widać, dokładnie takiej się spodziewał. Tymczasem milczący dotąd Jarkko próbował włączyć się do rozmowy, ale zdecydowany wzrok mężczyzny nakazał nadal milczeć. W tym momencie nie ulegało wątpliwości, kto jest czyim szefem. Zarówno Haponnen jak i Olli, wyczuwali napiętą atmosferę i spięcie trenera. Dodatkowo Harri miał wrażenie, że to co usłyszy za chwilę, nie będzie dla niego miłe. Drugi z Finów podniósł się z łóżka, stając obok niego, okazał mu pełne wsparcie. Nawet nie domyślał się jak wiele znaczyło to dla Olliego i jak bardzo był mu wtedy wdzięczny za ten gest.
- Widzę, że trener nie zaznajomił cię z nowymi warunkami – obaj spojrzeli na niego. – Nie ładnie trenerze, okłamywać swojego zawodnika – pokręcił głową, głośno cmokając.
Nie rozumiał o jakich warunkach mowa, aż nazbyt dobrze znał regulamin zawodów i wewnętrzne zasady panujące w związku. Wiedział doskonale też o kontrolach, przeprowadzanych po każdych zawodach. Przecież jedna z nich odbiła się szerokim echem w całym sportowym świecie, wywracając jego życie do góry nogami.
            W chwili, gdy z komórki Haponnena rozległ się dźwięk skończonej gry, odezwał się też Hans. Ton głosu był równie złowieszczy, ale z domieszką triumfu.
- Zastrzegliśmy sobie prawo do przeprowadzania kontroli... – uśmiechnął się półgębkiem -  w każdej chwili – dodał z naciskiem, wbijając w Olliego te słowa niczym zatrutą strzałę.
           Elementy układanki złożyły się w jedną całość. Nawet jeśli spodziewał się, że związek może mieć względem niego określone warunki, które będzie zmuszony spełnić, to jednak w życiu nie spodziewałby się właśnie tego. Wbił oskarżycielskie i zdezorientowane jednocześnie spojrzenie w trenera, który odpowiedział mu skruszonym wzrokiem, uciekając momentalnie  w bok. Możliwość kontrolowania jego osoby na każdym niemal kroku, była jak kiepski żart. Nigdy nie lubił być kontrolowany, bo to oznaczało dla niego ingerencję w jego własne zasady. A świadomość, że w każdej chwili ktoś będzie miał świadomość sprawdzenia jego uczciwości, była niczym bolesne uderzenie. Naiwnie wierzył w danie mu szansy, a tymczasem związek tylko czekał na potknięcie z jego strony. Nie doczekali się ekscesów z jego udziałem, więc postanowili mu dokopać teraz, gdy wreszcie odzyskiwał formę i szanse na zwycięstwa. A oni, zamiast mu gratulować i wspierać, podcinają mu skrzydła.
             Zacisnął mocno szczęki i jednocześnie schowane w kieszeni dłonie, by przypadkiem jednym celnym uderzeniem nie zmazać uśmieszku z twarzy Ikunena. Dopiero teraz dostrzegł w dłoni mężczyzny mały, plastikowy kubek. Czuł się poniżony, ale wzrok trenera mówił mu, że nie powinien dyskutować. Nie czas na to. Zrozumiał, że jest jeden tylko sposób, aby raz na zawsze zaznaczyć swoją uczciwość i zmazać dawne grzechy. Gwałtownie szarpnął kubek z jego dłoni i skierował się do łazienki.
Hans ruszył za nim.
- Chcesz popatrzeć?
             Prowokacyjny ton Olliego idealnie współgrał z miną chłopaka. W tej chwili to on był górą. Zdołał dostrzec jak Happonen i trener próbują ukryć chichot. Ale najbardziej ucieszył go widok purpurowej twarzy, przed którą z trzaskiem zamknął drzwi.


             Miał świadomość, że wizyta Hansa miała na celu skłócenie go z trenerem. Co prawda nie od razu doszedł do tych wniosków, ignorując próby tłumaczenia się Jarkko, który najwyraźniej zrozumiał iż Olli musi przejść przez fazę złości. Dopiero, gdy samolot wzbił się w powietrze, przystąpił do poważnej rozmowy. Po niej był już pewnym co do celu, jaki kierował Ikunenem. Trener po raz pierwszy, szczerze opowiedział mu o warunkach związku. O tym, że wcale nie są tak mu przychylni jakby się wydawało, a główny prym w tym wszystkim wiedzie Hans. Powiedział mu nawet o dziwnych układach, jakie mu proponowano w zamian za niedopuszczenie Olliego do kadry. Najpierw był zaskoczony, a to uczucie tak go zdominowało, że nie mógł nawet odczuwać złości. Pojawiła się dopiero, gdy minęło pierwsze zaskoczenie, ale nawet wtedy nie sądził, że tak łatwo uda mu się ją poskromić. Był wdzięczny trenerowi za walkę, którą toczył w jego imieniu. Nie sądził iż ten będzie ryzykował dla niego własną posadę, to było spore poświęcenie. Ale jednocześnie też spora odwaga i teraz już wiedział, że nie może się poddać. Pokaże im, a zwłaszcza temu wypierdkowi Ikunenowi, co potrafi.
- Jak często mogę się spodziewać tych kontroli?
              Właśnie wyszli przed gmach lotniska. Olli rozejrzał się wokół, w poszukiwaniu znajomej twarzy, ale niestety w ludzkim tłoku nie ujrzał nikogo takiego.
- Nie wiem, ale znając Hansa nie odpuści tak łatwo.
           Obaj mieli świadomość, że jeśli chce się znaleźć na kogoś jakiś haczyk, to będzie próbowało się do skutku. Ikunen należał właśnie do takich upartych ludzi.
- Może mu się znudzi. Albo zarząd uzna, że to strata czasu.
- Prawdę mówiąc, to pewnie są zadowoleni, że nie zawraca im dupy przez cały czas.
Mimo powagi, roześmiali się jednym głosem. Obaj znali stosunek pozostałych do Hansa.
- Twój szofer – trener skinął głową za plecy Olliego. – Do zobaczenia – uścisnęli sobie dłonie, akurat gdy podeszła do nich Janna, z którą trener wymienił szczere uśmiechy. – Nie przejmuj się tym – dodał na odchodne.
- Czym masz się nie przejmować? – spytała podejrzliwie Janna, obserwując przez moment sylwetkę Jarkko.    
               Chłopak jak zawsze zbył temat wzruszeniem ramion. Nie chciał martwić jej swoimi problemami, z tego samego powodu zataił też pierwszy anonim, który dostał jakiś czas temu. Co prawda miał na końcu języka pytanie czy podczas jego nieobecności to się powtórzyło, ale wolał utrzymać to w tajemnicy. Przynajmniej na razie. Miał nadzieje, że tamten anonim był jednorazowym wybrykiem jakiegoś zawiedzionego kibica lub po prostu zwykłą pomyłką.
- Widzę, że zamówiłaś lepszą pogodę na mój przyjazd – zażartował zmieniając temat. Faktem było, że przez ostatnie dni śnieg niemal paraliżował Finlandię, a dzisiaj pogoda zdecydowanie się poprawiła.
- Hmm, ale jednego nie udało się zmienić.
            Zanim zapytał co miała na myśli, poczuł jej lodowate dłonie pod kurtką i bluzą, które oplotły go w pasie. Krzyknął sparaliżowany tym dotykiem, ale krzyk momentalnie zmienił się w niemal paniczny śmiech, na który ona nie odpowiedziała.
Nie zauważył tego, bowiem przyciągnął ją do siebie zamykając usta pocałunkiem. Pragnął wyrazić w nim całą tęsknotę i jednocześnie radość z powrotu. Pocałunek miał w sobie coś z delikatności i czułości, ale równocześnie siłę jaka w nim drzemała. Zaledwie muśnięcie ustami, ale mimo to poczuła jak zapiera jej dech. Czuła ten ogrom miłości jakim ją obdarzał, ale nie potrafiła odpowiedzieć tym samym. Przynajmniej nie w tamtym momencie, bo wypełniało ją wtedy jedynie uczucie niepewności z domieszką strachu. I mimo iż pocałunek oddała, to jednak poczuł coś dziwnego w jej zachowaniu.
Dopiero, kiedy odsunęli się od siebie, ujrzał jej oczy.
Zlęknione i niepewne. 
~...~

9 komentarzy:

  1. Coś się zaczyna złego dziać. Te nagłe kontrole i w ogóle. Hans coś knuje, od razu rzuca się to w oczy. To jest... no... jak się czyta, to da się to wyczuć :D. Nieładnie, nieładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jakieś przeczucie, powiadasz. Jak to mówią, kobieca intuicja ma swoje wady, ale też i zalety :D

      Usuń
  2. Jestem totalnie zaintrygowana tym rozdziałem, ten cały Hans już na "dzień dobry" zdążył mnie poważnie wkurzyć, jak ja nie lubię takich nadętych i zarozumiałych typów, co robią wszystko byle tylko życie człowiekowi uprzykrzyć, satysfakcję z tego będzie miał?, taki to napewno.
    Zastanawia mnie również zachowanie Janny, albo dziewczyna coś kręci, albo nadal jest zaabsorbowana przyjaciołką fina.
    Pozdrawiam :)
    zagubione-uczucia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie miał zadanie, przede wszystkim wkurzyć Olliego, ale widzę że i w Was wywołał skrajne emocje. To chyba dobrze, wiedzieć że bohater wywołuje takie odczucia.
      Cóż Janna ma swoje powody do takiego zachowania. Coś niewątpliwie się zdarzyło :-)

      Usuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale postać Hansa niemal od razu sprawiła we mnie jakieś takie skrajne odczucia. Powinien on przeciez wspierać zawodników pomagać im, a tymczasem robi wszystko aby Oli wyleciał z kadry za swoje dawne grzechy. Rozumiem, że nie wszyscy muszą się w kadrze lubić, ale to chyba nie jest powód by podcinać komuś skrzydła. Zdecydowanie Hans trafia na moją listę niezbyt pozytywnych bohaterów tego opowiadania i powiem szczerze, że jesli bym tylko mogła wygarnęłabym mężczyźnie to, co o nim myślę. Może wtedy nie byłby taki pewny siebie, arogancki i bezduszny wobec skoczka. Każdy popełnia w życiu błędy, ale przecież jesli stara sie wszystko naprawić, to chyba należy mu w tym pomóc, albo przynajmniej nie przeszkadzać w pozytywnej zmianie. Niech nawet zrobi tysiące tych kontroli, a Oli i tak będzie czysty ;D i trzymam za to kciuki.
    Próba pokłócenia z trenerem się nie udała, i Hans nie miał ze swojej wizyty żadnych satysfakcji ;D
    Nie ma to jak powrót do domu, gdzie zawsze ktoś będzie czekał ;) Tylko nie jestem pewna, czy Harriego nie czeka jakaś poważna rozmowa, zważając na te dziwne zlęknienie Janny.
    Pozdrawiam ;* i oczywiście jak zwykle doczekać się nie mogę następnego rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam wyżej, cieszę się że bohater wywołuje w Was takie odczucia, to świadczy o tym iż nie jest Wam obojętny :-)
      Cóż, nie wszyscy zapomnieli o tych grzechach Olliego ,w końcu nie jest tak łatwo o nich zapomnieć, zwłaszcza jeśli Olli znów wraca, i nie wszyscy są z tego powrotu zadowoleni.
      Tak, rozmowa z Janną będzie poważna, właściwie już była ;D

      Usuń
  4. Hans to idiota. Nudzi mu się, czy co? Mógłby mu pogratulować, a nie kontrolować na każdym kroku. Coś jest nie halooo. No i zachowanie Janny.... Hmm. Czyżby przeczytała list? Albo podejrzewała coś innego? Oj, oj. Zobaczymy. Czekam też na wskazówki co do zawodu Silje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, co do wskazówek Silje muszę cię rozczarować bo w kolejnym rozdziale będzie już wiadomo. Ale myślę, że będziesz usatysfakcjonowana.
      Zachowanie dziewczyny rzeczywiście jest dziwne, jestem pewna że wskazówka w kolejnym rozdziale naprowadzi Was na dobry trop, może.
      Bardzo nie haloo :D

      Usuń
  5. Niestety tak to już bywa na tym świecie, że haczyków szuka się do skutku. A jeżeli wyjątkowo komuś na tym zależy, to haczyk zawsze znajdzie - choćby to była najbardziej absurdalna sprawa. Kontrola antydopingowa w każdej chwili, w dowolnie wybranym momencie, o 2 w nocy? Masakra. Zawodnicy są sprawdzani po zawodach, co kogo obchodzi czym się faszerują gdy jadą do domu? Nie sądzę, żeby ktokolwiek powinien się takimi rzeczami interesować. Chyba, że bardzo im na czymś zależy, na przykład na dowodzeniu swoich racji i wyrzucania ludzi z kadry. Harri nie może się ugiąć - po pierwsze to nie w jego stylu, po drugie, nie może dać satysfakcji tym, którzy w niego nie wierzą :)
    Pozdrawiam :>
    morning-fool.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń