Wesołe pogwizdywanie niosło się echem po
pokoju hotelowym, opatrzonym cyfrą trzynaście. Nigdy nie należał do osób
przesądnych i ta cyfra nie wywoływała w nim żadnych emocji. Co prawda
automatycznie wybierał te szczęśliwe liczby, a do tych „pechowych” jakoś nie
przywiązywał specjalnej uwagi. Po prostu akceptował ich istnienie i to, że niektórzy
przypisywali im właśnie takie cechy. Dla niego była to zwykła liczba. W
przeciwieństwie do jego współlokatora, który od przyjazdu próbował zmienić
lokalizację swojego łóżka. Na nic to się zdało, bowiem trener nie był skłonny
do współpracy, podobnie jak obsługa hotelu. Ponieważ nikt nie traktował
przesądów Fina poważnie, Haponnen zmuszony był pozostać na swoim miejscu przez
cały weekend.
W tej chwili torturował Harriego
dźwiękami z najnowszej gry, której melodia towarzyszyła im przez ostatnie dni. Co
prawda teraz już przyzwyczaił się do tego hałasu, ale początkowo miał ochotę
wyrzucić tę grę przez okno. Nawet jeśli musiałby w tym celu wyrzucić również
Haponnena, który wydawał się być emocjonalnie z nią związany. Dzisiaj jednak,
nic i nikt nie mógł popsuć mu humoru. Tak przynajmniej myślał i jeszcze przez
kilka minut żył w tym przeświadczeniu. Właśnie pakował swoje rzeczy, nie
przestając się przy tym uśmiechać jak głupi do sera jak stwierdził Janne.
Myślami był już w domu i planował wieczór z ukochaną, która zamieszkała z nim
na dobre. Delikatnie, na samym wierzchu walizki, spakował prezent dla niej.
Radość nie była spowodowana samym powrotem do domu, ale bardziej tym iż
wreszcie udał mu się konkurs, nawet oba konkursy. Chociaż wspomniany początek
sezonu nie był udany, to teraz mała cząstka nadziei jaki się w nim tliła,
wybuchła żywym płomieniem. Kiedyś nieudane próby leczył alkoholem, a każda z
nich przybliżała go do własnego końca. Teraz również na tym polu nastąpiły spore
zmiany. Już nie pomstował na cały świat za swój nieudany skok, nie obwiniał
wszystkich dookoła, ale cierpliwie próbował dalej. Wierzył, podsycany przez
trenera, że uda mu się wreszcie odnaleźć złoty środek ku wygranej. Nie raz, na
własne oczy widział jak jednym dobrym skokiem, zawodnicy się odblokowywali
odnosząc później coraz lepsze wyniki. W przeszłości niejednokrotnie sam tego
doświadczał.
I
najwyraźniej, szczęście zaczęło uśmiechać się również do niego. Ten weekend był
o niebo lepszy od poprzednich bo czwarte i siódme miejsce pozwalały mu znacznie
podwyższyć dorobek punktowy, tym samym awansować w klasyfikacji. Dzięki temu
wracał do domu spokojniejszy i pewniejszy siebie. Wreszcie czuł komfort
psychiczny i z tego cieszył się najbardziej. Drugą rzeczą jaka go cieszyła, był
stosunek innych do jego osoby. Przynajmniej niektórzy zmienili do niego
nastawienie. Początkowo wycofani zawodnicy raczej nie byli zadowoleni, gdy
pojawiał się w ich towarzystwie. Owszem byli na tyle kulturalni, aby dyskretnie
go unikać, ale ich dystans był wyczuwalny. I widoczny na niemal każdym kroku,
chociaż udawał, że spływa to po nim jak po kaczce, to jednak w głębi duszy
bolało. Nikt przecież nie lubi być wyrzutkiem. Miał świadomość, że sam na to
zasłużył, swoim zachowaniem uraził wielu ludzi, którzy kiedyś byli mu
przychylni. Co do niektórych posunął się nawet do rękoczynów i chociaż ich
przeprosił, omijali go szerokim łukiem. Nie miał do nich o to pretensji. Miał
jednak wrażenie, że powoli wszystko wracało do normy. Czasy, sprzed jego
ekscesów z pewnością nie wrócą, ale było lepiej niż na początku, kiedy wrócił.
- Ziemia do
Olliego!
Poczuł jak coś miękkiego uderza
go plecy. Cieszył się, że dzielił pokój
właśnie z nim. Wydawać by się mogło iż Happonen, jako jedyny zostawił
przeszłość w tyle. Podniósł poduszkę i już miał odrzucić ją w stronę kolegi,
kiedy, zupełnie nie zaprzątając sobie głowy pukaniem i poszanowaniem ich prywatności,
wpadł do pokoju Hans. Zaraz za nim z niewyraźną miną wszedł Jarkko, z trudem
łapiąc oddech. Przez dłuższą chwilę panowało milczenie, a ciszę wypełniały
tylko zmieszane oddechy czterech osób i zdezorientowane spojrzenia rzucane w
kierunku dwójki gości. Sytuacja wydawała
się być na tyle poważna, że nawet Haponnen zastygł z palcami nad klawiaturą
telefonu. Unosząc zmrużone oczy, uważnie obserwował sylwetkę Hansa Ikunena,
bodaj najbardziej upierdliwego członka Fińskiego Związku Skoków Narciarskich.
Jego pojawienie się, nie oznaczało niczego dobrego.
Pierwszy
przemówił trener, z wyraźną ulgą wskazał na swoich podopiecznych.
- Mówiłem
ci, że jest w pokoju!
Nie uszło uwadze Olliego, że
mówiąc „jest w pokoju” miał na myśli
jedną osobę, a spojrzenie jakim go obrzucił wyraźnie wskazywało iż chodziło o
niego. Nie bardzo rozumiał czym było podyktowane to nagłe najście, bo z
pewnością nie chęcią pogratulowania mu udanego startu. Mimo iż dobre miejsca
zajmowane przez niego, poprawiły ogólną klasyfikację Finlandii, to Olli miał
świadomość iż Hans daleki jest od tego, aby cieszyć się z tego sukcesu. Nie
należał do tego typu ludzi, bardziej spodziewałby się podkopania pod nim dołka
niż wybuchu radości.
- Spokojnie
– Ikunen uniósł dłoń, uciszając tym samym trenera, który nieco nerwowym
wzrokiem obserwował swojego zawodnika. – To tylko połowa sukcesu – dodał z
cwaniackim uśmieszkiem. – Czasem to, co złe można dostrzec dopiero po głębszej
analizie. Uważnym wzrokiem obserwował Fina, prześwietlał go niemal jakby miał w
oczach jakiś skaner. Blondyn miał wrażenie, że ten próbował go nawet
obwąchiwać, kiedy nachylił się ku niemu. To irracjonalne, pomyślał, ale wzrok
Hansa wcale go nie uspokajał.
Odsunął się
nieco do tyłu, przestępując z nogi na nogę.
- Ktoś mi
wyjaśni, o co chodzi?! – warknął, ale mina Hansa przywołała dreszcze.
- Kontrola
dopingowa.
Nawet nie
próbował ukryć satysfakcji, z jaką przyszło mu wypowiedzieć te dwa słowa.
Haponnen poruszył się niespokojnie, wymieniając spojrzenia ze swoim kolegą. Nie
chodziło o to, że któryś z nich miał coś do ukrycia. Nigdy nie bawili się w
jakieś ulepszacze do formy, w tej kwestii ręczyli za siebie i każdego z
drużyny. Powodem zdenerwowania Fina był bardziej jego strach przed kłuciem. Na
samo słowo kontrola reagował przesadnym zdenerwowaniem.
- Była po
zawodach, nic nie wykazała!
Olli był coraz bardziej
zdenerwowany. Natomiast Ikunen uśmiechnął się chytrze, jakby ta odpowiedź w
ogóle go nie zaskoczyła. Widać, dokładnie takiej się spodziewał. Tymczasem
milczący dotąd Jarkko próbował włączyć się do rozmowy, ale zdecydowany wzrok
mężczyzny nakazał nadal milczeć. W tym momencie nie ulegało wątpliwości, kto
jest czyim szefem. Zarówno Haponnen jak i Olli, wyczuwali napiętą atmosferę i
spięcie trenera. Dodatkowo Harri miał wrażenie, że to co usłyszy za chwilę, nie
będzie dla niego miłe. Drugi z Finów podniósł się z łóżka, stając obok niego,
okazał mu pełne wsparcie. Nawet nie domyślał się jak wiele znaczyło to dla
Olliego i jak bardzo był mu wtedy wdzięczny za ten gest.
- Widzę, że
trener nie zaznajomił cię z nowymi warunkami – obaj spojrzeli na niego. – Nie
ładnie trenerze, okłamywać swojego zawodnika – pokręcił głową, głośno cmokając.
Nie rozumiał
o jakich warunkach mowa, aż nazbyt dobrze znał regulamin zawodów i wewnętrzne
zasady panujące w związku. Wiedział doskonale też o kontrolach,
przeprowadzanych po każdych zawodach. Przecież jedna z nich odbiła się szerokim
echem w całym sportowym świecie, wywracając jego życie do góry nogami.
W chwili, gdy z komórki Haponnena
rozległ się dźwięk skończonej gry, odezwał się też Hans. Ton głosu był równie
złowieszczy, ale z domieszką triumfu.
-
Zastrzegliśmy sobie prawo do przeprowadzania kontroli... – uśmiechnął się
półgębkiem - w każdej chwili – dodał z
naciskiem, wbijając w Olliego te słowa niczym zatrutą strzałę.
Elementy układanki złożyły się w
jedną całość. Nawet jeśli spodziewał się, że związek może mieć względem niego
określone warunki, które będzie zmuszony spełnić, to jednak w życiu nie
spodziewałby się właśnie tego. Wbił oskarżycielskie i zdezorientowane
jednocześnie spojrzenie w trenera, który odpowiedział mu skruszonym wzrokiem,
uciekając momentalnie w bok. Możliwość
kontrolowania jego osoby na każdym niemal kroku, była jak kiepski żart. Nigdy
nie lubił być kontrolowany, bo to oznaczało dla niego ingerencję w jego własne
zasady. A świadomość, że w każdej chwili ktoś będzie miał świadomość
sprawdzenia jego uczciwości, była niczym bolesne uderzenie. Naiwnie wierzył w
danie mu szansy, a tymczasem związek tylko czekał na potknięcie z jego strony.
Nie doczekali się ekscesów z jego udziałem, więc postanowili mu dokopać teraz,
gdy wreszcie odzyskiwał formę i szanse na zwycięstwa. A oni, zamiast mu
gratulować i wspierać, podcinają mu skrzydła.
Zacisnął mocno szczęki i
jednocześnie schowane w kieszeni dłonie, by przypadkiem jednym celnym
uderzeniem nie zmazać uśmieszku z twarzy Ikunena. Dopiero teraz dostrzegł w
dłoni mężczyzny mały, plastikowy kubek. Czuł się poniżony, ale wzrok trenera
mówił mu, że nie powinien dyskutować. Nie czas na to. Zrozumiał, że jest jeden
tylko sposób, aby raz na zawsze zaznaczyć swoją uczciwość i zmazać dawne
grzechy. Gwałtownie szarpnął kubek z jego dłoni i skierował się do łazienki.
Hans ruszył
za nim.
- Chcesz
popatrzeć?
Prowokacyjny ton Olliego idealnie
współgrał z miną chłopaka. W tej chwili to on był górą. Zdołał dostrzec jak
Happonen i trener próbują ukryć chichot. Ale najbardziej ucieszył go widok
purpurowej twarzy, przed którą z trzaskiem zamknął drzwi.
Miał świadomość, że wizyta Hansa
miała na celu skłócenie go z trenerem. Co prawda nie od razu doszedł do tych
wniosków, ignorując próby tłumaczenia się Jarkko, który najwyraźniej zrozumiał
iż Olli musi przejść przez fazę złości. Dopiero, gdy samolot wzbił się w
powietrze, przystąpił do poważnej rozmowy. Po niej był już pewnym co do celu,
jaki kierował Ikunenem. Trener po raz pierwszy, szczerze opowiedział mu o
warunkach związku. O tym, że wcale nie są tak mu przychylni jakby się wydawało,
a główny prym w tym wszystkim wiedzie Hans. Powiedział mu nawet o dziwnych
układach, jakie mu proponowano w zamian za niedopuszczenie Olliego do kadry. Najpierw
był zaskoczony, a to uczucie tak go zdominowało, że nie mógł nawet odczuwać
złości. Pojawiła się dopiero, gdy minęło pierwsze zaskoczenie, ale nawet wtedy
nie sądził, że tak łatwo uda mu się ją poskromić. Był wdzięczny trenerowi za
walkę, którą toczył w jego imieniu. Nie sądził iż ten będzie ryzykował dla
niego własną posadę, to było spore poświęcenie. Ale jednocześnie też spora
odwaga i teraz już wiedział, że nie może się poddać. Pokaże im, a zwłaszcza
temu wypierdkowi Ikunenowi, co potrafi.
- Jak często
mogę się spodziewać tych kontroli?
Właśnie wyszli przed gmach
lotniska. Olli rozejrzał się wokół, w poszukiwaniu znajomej twarzy, ale niestety
w ludzkim tłoku nie ujrzał nikogo takiego.
- Nie wiem,
ale znając Hansa nie odpuści tak łatwo.
Obaj mieli świadomość, że jeśli chce
się znaleźć na kogoś jakiś haczyk, to będzie próbowało się do skutku. Ikunen
należał właśnie do takich upartych ludzi.
- Może mu
się znudzi. Albo zarząd uzna, że to strata czasu.
- Prawdę
mówiąc, to pewnie są zadowoleni, że nie zawraca im dupy przez cały czas.
Mimo powagi,
roześmiali się jednym głosem. Obaj znali stosunek pozostałych do Hansa.
- Twój
szofer – trener skinął głową za plecy Olliego. – Do zobaczenia – uścisnęli
sobie dłonie, akurat gdy podeszła do nich Janna, z którą trener wymienił
szczere uśmiechy. – Nie przejmuj się tym – dodał na odchodne.
- Czym masz
się nie przejmować? – spytała podejrzliwie Janna, obserwując przez moment
sylwetkę Jarkko.
Chłopak jak zawsze zbył temat
wzruszeniem ramion. Nie chciał martwić jej swoimi problemami, z tego samego
powodu zataił też pierwszy anonim, który dostał jakiś czas temu. Co prawda miał
na końcu języka pytanie czy podczas jego nieobecności to się powtórzyło, ale
wolał utrzymać to w tajemnicy. Przynajmniej na razie. Miał nadzieje, że tamten
anonim był jednorazowym wybrykiem jakiegoś zawiedzionego kibica lub po prostu
zwykłą pomyłką.
- Widzę, że
zamówiłaś lepszą pogodę na mój przyjazd – zażartował zmieniając temat. Faktem
było, że przez ostatnie dni śnieg niemal paraliżował Finlandię, a dzisiaj
pogoda zdecydowanie się poprawiła.
- Hmm, ale
jednego nie udało się zmienić.
Zanim zapytał co miała na myśli,
poczuł jej lodowate dłonie pod kurtką i bluzą, które oplotły go w pasie.
Krzyknął sparaliżowany tym dotykiem, ale krzyk momentalnie zmienił się w niemal
paniczny śmiech, na który ona nie odpowiedziała.
Nie zauważył
tego, bowiem przyciągnął ją do siebie zamykając usta pocałunkiem. Pragnął
wyrazić w nim całą tęsknotę i jednocześnie radość z powrotu. Pocałunek miał w
sobie coś z delikatności i czułości, ale równocześnie siłę jaka w nim drzemała.
Zaledwie muśnięcie ustami, ale mimo to poczuła jak zapiera jej dech. Czuła ten
ogrom miłości jakim ją obdarzał, ale nie potrafiła odpowiedzieć tym samym.
Przynajmniej nie w tamtym momencie, bo wypełniało ją wtedy jedynie uczucie
niepewności z domieszką strachu. I mimo iż pocałunek oddała, to jednak poczuł
coś dziwnego w jej zachowaniu.
Dopiero,
kiedy odsunęli się od siebie, ujrzał jej oczy.
Zlęknione i
niepewne.
~...~
Coś się zaczyna złego dziać. Te nagłe kontrole i w ogóle. Hans coś knuje, od razu rzuca się to w oczy. To jest... no... jak się czyta, to da się to wyczuć :D. Nieładnie, nieładnie.
OdpowiedzUsuńMasz jakieś przeczucie, powiadasz. Jak to mówią, kobieca intuicja ma swoje wady, ale też i zalety :D
UsuńJestem totalnie zaintrygowana tym rozdziałem, ten cały Hans już na "dzień dobry" zdążył mnie poważnie wkurzyć, jak ja nie lubię takich nadętych i zarozumiałych typów, co robią wszystko byle tylko życie człowiekowi uprzykrzyć, satysfakcję z tego będzie miał?, taki to napewno.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie również zachowanie Janny, albo dziewczyna coś kręci, albo nadal jest zaabsorbowana przyjaciołką fina.
Pozdrawiam :)
zagubione-uczucia
Takie miał zadanie, przede wszystkim wkurzyć Olliego, ale widzę że i w Was wywołał skrajne emocje. To chyba dobrze, wiedzieć że bohater wywołuje takie odczucia.
UsuńCóż Janna ma swoje powody do takiego zachowania. Coś niewątpliwie się zdarzyło :-)
Nie wiem dlaczego, ale postać Hansa niemal od razu sprawiła we mnie jakieś takie skrajne odczucia. Powinien on przeciez wspierać zawodników pomagać im, a tymczasem robi wszystko aby Oli wyleciał z kadry za swoje dawne grzechy. Rozumiem, że nie wszyscy muszą się w kadrze lubić, ale to chyba nie jest powód by podcinać komuś skrzydła. Zdecydowanie Hans trafia na moją listę niezbyt pozytywnych bohaterów tego opowiadania i powiem szczerze, że jesli bym tylko mogła wygarnęłabym mężczyźnie to, co o nim myślę. Może wtedy nie byłby taki pewny siebie, arogancki i bezduszny wobec skoczka. Każdy popełnia w życiu błędy, ale przecież jesli stara sie wszystko naprawić, to chyba należy mu w tym pomóc, albo przynajmniej nie przeszkadzać w pozytywnej zmianie. Niech nawet zrobi tysiące tych kontroli, a Oli i tak będzie czysty ;D i trzymam za to kciuki.
OdpowiedzUsuńPróba pokłócenia z trenerem się nie udała, i Hans nie miał ze swojej wizyty żadnych satysfakcji ;D
Nie ma to jak powrót do domu, gdzie zawsze ktoś będzie czekał ;) Tylko nie jestem pewna, czy Harriego nie czeka jakaś poważna rozmowa, zważając na te dziwne zlęknienie Janny.
Pozdrawiam ;* i oczywiście jak zwykle doczekać się nie mogę następnego rozdział ;)
Jak napisałam wyżej, cieszę się że bohater wywołuje w Was takie odczucia, to świadczy o tym iż nie jest Wam obojętny :-)
UsuńCóż, nie wszyscy zapomnieli o tych grzechach Olliego ,w końcu nie jest tak łatwo o nich zapomnieć, zwłaszcza jeśli Olli znów wraca, i nie wszyscy są z tego powrotu zadowoleni.
Tak, rozmowa z Janną będzie poważna, właściwie już była ;D
Hans to idiota. Nudzi mu się, czy co? Mógłby mu pogratulować, a nie kontrolować na każdym kroku. Coś jest nie halooo. No i zachowanie Janny.... Hmm. Czyżby przeczytała list? Albo podejrzewała coś innego? Oj, oj. Zobaczymy. Czekam też na wskazówki co do zawodu Silje! :)
OdpowiedzUsuńNiestety, co do wskazówek Silje muszę cię rozczarować bo w kolejnym rozdziale będzie już wiadomo. Ale myślę, że będziesz usatysfakcjonowana.
UsuńZachowanie dziewczyny rzeczywiście jest dziwne, jestem pewna że wskazówka w kolejnym rozdziale naprowadzi Was na dobry trop, może.
Bardzo nie haloo :D
Niestety tak to już bywa na tym świecie, że haczyków szuka się do skutku. A jeżeli wyjątkowo komuś na tym zależy, to haczyk zawsze znajdzie - choćby to była najbardziej absurdalna sprawa. Kontrola antydopingowa w każdej chwili, w dowolnie wybranym momencie, o 2 w nocy? Masakra. Zawodnicy są sprawdzani po zawodach, co kogo obchodzi czym się faszerują gdy jadą do domu? Nie sądzę, żeby ktokolwiek powinien się takimi rzeczami interesować. Chyba, że bardzo im na czymś zależy, na przykład na dowodzeniu swoich racji i wyrzucania ludzi z kadry. Harri nie może się ugiąć - po pierwsze to nie w jego stylu, po drugie, nie może dać satysfakcji tym, którzy w niego nie wierzą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
morning-fool.blogspot.com