23 listopada 2012

Rozdział 5




                   Kiedy uniósł ciężkie powieki, a płuca gwałtowniej zaczerpnęły powietrza, przekonał się iż nowy dzień trwał już w najlepsze. Dzienne światło próbowało wedrzeć się do pokoju, ale wobec wciąż zasuniętych żaluzji, musiało skapitulować. Jedynie milimetry bladego strumienia blasku, wpadającego do środka w pełni go rozbudzało i potwierdzało, że czas wstawać. To samo zdawał się mówić zegarek, którego wskazówki pokazywały już grubo po dziesiątej. Dawno nie pozwalał sobie na takie leniuchowanie, zapomniał jakie to przyjemne, zwłaszcza gdy miejsce obok ciebie jeszcze nosi ślady czyjeś obecności, a w głowie jak na zawołanie pojawiają się wspomnienia minionych kilku godzin. Jedyne czego można żałować w takiej chwili, to świadomość, że przespało się poranny widok ukochanej budzącej się ze snu. Przeciągnął się do granic możliwości i odrzucając pościel wstał, wędrując od razu ku oknom by wpuścić dzień do środka. Miał rację, późny poranek jawił się jako zachmurzone niebo, co prawda spod grubej warstwy chmur nieśmiało wyglądało słoneczko, ale nie było na tyle silne by zagościć na nieco dłużej. Lada chwila mógł spaść śnieg, którego notabene od wczoraj było znacznie więcej.
                  Pięć minut później, już na schodach prowadzących na parter, poczuł znajomy zapach smażonych naleśników. Połączenie jabłek z cynamonem wypełniało cały dom, sprawiając, że momentalnie przeniósł się w czasy swojego dzieciństwa. Idealne naleśniki z jabłkami robiła jego babcia, gdy wraz z kuzynostwem zjeżdżali się do niej na wakacje. Sam pod czujnym okiem, najpierw babci a później mamy, próbował kilkukrotnie, ale naleśniki nigdy nie miały tego niepowtarzalnego smaku. Owszem smakowały dobrze, ale tylko ukochana babcia dodawała jakiś magiczny składnik, po którym ciasto nabierało tego cudownego smaku. Najwyraźniej ten sekretny składnik znały tylko kobiety, bo mamie też się udawało powtórzyć posmak jabłkowego nieba jak zwykli wszyscy mawiać. Silje, zabierana wielokrotnie na te wakacyjne wycieczki również posiadła tą tajną wiedzę. Chociaż nie odwiedzał już dziadków tak często jak by chciał, to jednak przy tych nielicznych spotkaniach babcia zawsze pamięta, aby powitać swego wnuka właśnie tym deserem.
               Pogrążony we wspomnieniach wciąż stał w przedpokoju, zaledwie kilka kroków dzieliło go od wejścia do kuchni by przekonać się, czy zmysły nie stroją sobie z niego żartów. Ciekawość wzięła górę i szybkim, ale jednocześnie cichym krokiem znalazł się w środku. Postać odwrócona do niego plecami stała przy kuchence, a widok ten zaparł mu dech w płucach. Kasztanowe włosy niedbale związane w luźny kucyk, który ginął z przodu sylwetki, bose stopy i szeroka koszulka zsuwająca się co chwila z ramienia. Jego stara reprezentacyjna koszulka, z wytartym nadrukiem i rozciągnięta we wszystkie możliwe strony. Nie pierwszy raz, kiedy nocowała u niego właśnie ona była jej nocnym strojem.
                 Z błogim uśmiechem na ustach patrzył na delikatne i zwinne ruchy dziewczyny. Podziwiał z jaką gracją porusza się po kuchni. On mieszkał w tym domu ponad dwadzieścia lat, a wciąż nie miał pojęcia gdzie znajdują się niektóre sprzęty kuchenne, którymi posługiwała się w tej chwili. Tymczasem ona bez najmniejszych problemów radziła sobie ze wszystkim. To właśnie w tamtym momencie pomyślał, że oto ma przed sobą kobietę, którą chciałby widzieć każdego ranka przy swoim boku. Budzić się przy niej, jeść wspólne śniadania i razem kroczyć przez życie. Niewątpliwie Johanna Salminen była jego drugą połówką, a pojawiając się pół roku temu w jego życiu, nadała mu nowego sensu. Był wdzięczny losowi, że przeciął ich ścieżki w jednym miejscu.
Nieświadoma jego obecności, ani tym bardziej myśli i planów, odwróciła się.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy go spostrzegła.
- Dzień Dobry – odwzajemniła ciepły uśmiech. W dwóch szybkich krokach znalazł się obok niej, całując odsłonięte ramię. – chciałam ci zanieść śniadanie do łóżka.
Ta dziewczyna to skarb – wykrzyczał głos w jego głowie.
- Rozpieszczasz mnie – mruknął wdychając zapach jej włosów.
                 Odwrócił ją ku sobie, a usta szybko odnalazły jej miękkie wargi. Dłonie wsunęły się pod koszulkę znajdując wrażliwe miejsca jej delikatnego ciała. Zapiszczała pod wpływem łaskotek, uchylając się nieco przed kolejnym całusem. Ciepły oddech na skórze wędrował coraz dalej, zaznaczając swoją drogę kolejnymi całusami.

            Mimo wczorajszego późnego powrotu do domu, Silje wstała stosunkowo wcześnie. Zresztą ona należała do rannych ptaszków, co nie zawsze miało dobre strony. Miotała się z kąta w kąt, wynajdując sobie różne zajęcia, by zając się czymś do czasu, aż obudzi się Olli. Co chwila zerkała na okna jego pokoju, ale wciąż miał zasłonięte żaluzje. Była już na skraju wybuchu, kiedy wreszcie ujrzała, że bordowe rolety powoli suną w górę. Odczekała kilka kolejnych minut, po czym zabierając wszelkie potrzebne rzeczy wyszła z domu. W zaledwie kilku krokach znalazła się w domu przyjaciela.
Już na schodach zaczęła na niego krzyczeć, przekonana była bowiem, że spotka go w kuchni, ale jedno spojrzenie wystarczyło, aby przekonać się, że Olli pewnie wciąż wyleguje się w łóżku. – Ja wiem, że chcesz się wyspać, ale to już przesada. Jest po jedenastej – nie zawracając sobie głowy pukaniem, weszła do pokoju, którego widok wprawił ją w konsternację. Łóżko jak zwykle nieposłane, a ubrania porozrzucane w odległe kąty, jakby sam ze sobą rozgrywał zawody rzucania bielizną. Jakiś tajfun przeszedł przez ten pokój, pomyślała zbliżając się do łazienki, skąd dochodził szum wody.
- Harri! – tym razem zapukała, bo przecież nawet przyjaźń ma pewne granice, do których z pewnością należy zaskakiwanie przyjaciela podczas kąpieli. A i ona nie miała najmniejszej ochoty podziwiać jego nagości – Obiecałeś mi coś dzisiaj, pamiętasz?!! Jeśli za pięć minut nie wyjdziesz to wejdę tam, wyciągnę cię siłą i będziesz przed wszystkimi świecić gołym tyłkiem…
Drzwi nagle się otworzyły. Nie ujrzała w nich jednak Olliego.
- Harri bierze prysznic. Będziesz musiała poczekać.
                Zaskoczona, na dłuższy moment zapomniała języka w buzi, co nie zdarzało się często. Tymczasem stała przed nią Janna, w samym ręczniku i z mokrymi włosami. Nawet w tej chwili, z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy, wyglądała niczym modelka. Nie zniekształcił jej nawet wrogi wyraz twarzy, okraszony fałszywym uśmieszkiem, który pojawił się zaledwie na sekundę, ale w Silje zdołał wywołać dreszcze.  Potrząsnęła głową dla lepszego pozbycia się szoku jaki jej zaserwowano. Tymczasem Janna przeszła w kierunku niskiej komody, na której leżała na wpół otwarta walizka.
- Nie… nie wiedziałam, że przyjechałaś – powoli odzyskiwała zdolność mówienia.
Szatynka spojrzała na nią ze sztucznym uśmiechem. W lewej dłoni trzymała śliwkowy materiał, co jak się domyślała Silje, było ulubioną tuniką szatynki.
- Domyślam się, inaczej pewnie być zapukała zanim tutaj wtargnęłaś.
                      Nigdy tego nie robiła. Od niepamiętnych czasów drzwi do sypialni, zarówno Olliego jak i jej własnej, zawsze były drzwiami „otwartymi”. Żadne z nich, nigdy nie musiało się anonsować czy zabiegać o pozwolenie na wejście. Przecież nie mogła wiedzieć, że Janna wróciła. Nikt jej nie uprzedził, chociaż głosik w głowie podpowiadała, że przecież nikt nie musiał tego robić, a ona powinna znać zasady dobrego zachowania.
Znam!- prychnęła głośno na własne myśli, które momentalnie się uciszyły.
- Przepraszam, nie sądziłam że…- zamilkła, bo nagle w jej głowie pojawił się obraz, który wywołał w niej konsternację. Co by było, gdyby weszła jednak do łazienki? Albo co gorsza kilka minut wcześniej i nakryła ich ….w łóżku?! Omiotła wzrokiem pokój, dopiero teraz odnalazła w tym tajfunie ślady damskiej obecności. I teraz już wiedziała, skąd wziął się ów tajfun.
Pokręciła głową, jakby wyrzucała z niej niechciane obrazy  jakie podsuwała podświadomość.
- Obiecał, że pojedzie ze mną po samochód. Jeszcze raz przepraszam – dodała skruszona.
- Obie wiemy, że zajmuje mu to jakiś czas ….- uśmiechnęła się porozumiewawczo do Silje, wskazując jednocześnie drzwi łazienki, za którymi zdało się słyszeć pogwizdywanie. – Poczekasz na dole, chciałabym się przebrać – dodała trzymając w dłoniach ubrania. – w kuchni są naleśniki, poczęstuj się. Zrobiłam Olliemu, ale … był zainteresowany czymś innym – dodała ze znaczącym uśmiechem, po którym Silje wyszła z pokoju najszybciej jak potrafiła.
               Ponieważ w domu nie zdążyła zjeść śniadania, w pełni zadowoliła się naleśnikami. Podobnie jak Olli miała z nimi same dobre wspomnienia i podobnie jak On, już po pierwszym kęsie stwierdziła, że nie mają tego smaku co powinny. Owszem dobre, ale bez polotu. Janna miała rację odnośnie porannych czynności Olliego, dlatego też Silje zdjęła kurtkę i czapkę. Była mniej więcej w połowie trzeciej porcji, gdy do kuchni wkroczył Fin.
- Hej – rzucił wesoło, kierując się w stronę lodówki, z której wyjął mleko. Pił jak zawsze z kartonu, chociaż zawsze dostawał za to burę. Pochylając się nad jej ramieniem, skubnął naleśnika. Wolała nie wiedzieć czym jest spowodowany jego aż nazbyt dobry humor, bo na pewno nie weekendowymi zawodami w Kusamo.
- Mogłeś mnie uprzedzić!
          O dziwo od razu skojarzył o co jej chodziło, a więc już zdążył dostać po uszach do swojej dziewczyny. Ona sama pewnie postąpiłaby podobnie. – Daj spokój, nic się przecież nie stało. Nie nakryłaś nas na niczym złym….
- Janna też uważa, że nic się nie stało?
Nie odpowiedział, ale to milczenie było najbardziej wymowne.
- No właśnie – westchnęła ubierając kurtkę.
           Lubiła jego dziewczynę, zresztą od niej samej także odczuwała coś na kształt sympatii. Może nie były od razu najlepszymi przyjaciółkami, ale dość dobrze się dogadywały. Jednak wobec dzisiejszej wpadki, nawet Silje nie zachowałaby spokoju. Najgorsze było to, że Olli zdawał się nie dostrzegać problemu.
- Wyluzuj Si. Zachowujesz się jakbyś nakryła co najmniej swoich rodziców – zaśmiał się widząc jej zdegustowaną minę. – Mnie to nie zaszkodziło, więc i Tobie nic nie będzie – puścił oczko i wyszedł z domu, zostawiając ją nieco zaskoczoną z tyłu. Sens tych słów dotarł do niej później, gdy dołączyła do niego przed domem. Opróżniał skrzynkę pocztową wrzucając zawartość do szerokiej torby, którą przewiesił przez ramię.
Chodnik pokryty lodem, połączony z wcześniejszymi słowami i porannym incydentem, wywołał w niej chwilowy zanik równowagi. Upadłaby, gdyby nie Olli.
- Co miałeś na myśli, że Tobie nie zaszkodziło?
Po jego minie domyśliła się, że odpowiedź nie bardzo ją ucieszy, ale nie było już odwrotu.
Odwlekając moment odpowiedzi, poprawił jej czapkę.
- To, że ja kiedyś też nakryłem przyjaciółkę na igraszkach z chłopakiem.
Stanęła jak wryta.
- Kiedy?
Jako, że zdołał już wyprzedzić ją o kilka kroków, teraz musiał się zatrzymać i odwrócić.
- Tuż przed mistrzostwami. Wpadłem wtedy po coś, nie pamiętam już po co, ale zatrzymałem się przed drzwiami, bo …hmm… zdziwiły mnie pewne odgłosy.
Spłonęła rumieńcem.
- Szkoda, że zerwaliście. Lubiłem Larsa. – dodał wywołując w niej falę wspomnień.

          Przez całą drogę była nieobecna duchem. Tym razem jednak jej myśli zajęte były nie porannym incydentem, ale wspomnieniami jakie w niej odżyły. Wszystkie chwile spędzone z Larsem mignęły jej jak we filmie, tych kilka wspólnym miesięcy z nim odcisnęło na niej swoje piętno. I chociaż zerwali już jakiś czas temu, to jednak uczucie żalu w niej tkwiło. Olli jedynym zdaniem poruszył w niej strunę, której nie powinien. Zwłaszcza nie On.
- Ten wydaje się być ok.
             Nie słuchała go. Od przeszło półtorej godziny lawirowali między poszczególnymi komisami, ale w żadnym nie było odpowiedniego dla niej modelu. Tak twierdził Olli, bo Silje wciąż była myślami gdzieś daleko, a kupno jej wymarzonego samochodu, zeszło na drugi plan. W tej chwili powinna szykować się do wyjazdu na zawody, a nie kupować samochód, który przez najbliższe trzy tygodnie będzie stał w garażu. Ona jednak wiedziała swoje, chciała mieć samochód przed świętami, taki prezencik na urodziny, a doskonale wiedziała, że w trakcie trwania sezonu trudno będzie jej znaleźć czas na szukanie, tym bardziej namówić do tego Olliego.
- Silje!
            Drgnęła na jego podniesiony głos, spoglądając spod przymkniętych oczu. Stała po drugiej stronie czerwonego samochodu, ale sprawiała wrażenia jakby w ogóle go nie widziała. Gdzieś zniknął cały entuzjazm, który promieniował z niej od kilku tygodni, za każdym razem, gdy rozmowa schodziła na temat kupna auta.
- Uważasz, że jest dla mnie dobry.
Nie było to pytanie, a więc w pełni liczyła na jego wiedze w tym temacie.
- Idealny dla Pani – wtrącił swoje trzy grosze sprzedawca, zacierając ręce na zbliżającą się transakcję.
          Zignorowała jego słowa, wpatrując się w blondyna. Ten zaś kiwnął głową, co oznaczało, że pod względem technicznym to idealny nabytek. – A więc kupujemy – uśmiechnęła się entuzjastycznie, ale oczy wciąż pozostały w nostalgii.
           Podczas gdy ona weszła do małego budynku, aby podpisać wszelkie formalności, Olli pozostał przy samochodzie. Korzystając z chwili spokoju, wyciągnął z torby korespondencje. Było kilka listów od fanów, w kolorowych kopertach fanki prosiły go o zdjęcie bądź autograf, co odważniejsze przysyłały swoje fotki i propozycje, na które być może jeszcze jakiś rok, może dwa lata temu by odpowiedział. Wtedy był typem faceta, który korzystał z każdej okazji i zapewne te wyrażone w listach by wykorzystał. Dziś jednak jest innym człowiekiem, oczywiście że odpisze, wyśle fanom swój autograf, ale nic poza tym. Takie dowody sympatii zawsze go cieszyły, zwłaszcza w okresie gdy wyrzucono go z kadry, kiedy był na samym dnie. To właśnie wtedy najbardziej potrzebował wsparcia, nie tylko od rodziny i przyjaciół, ale przede wszystkim od swoich kibiców. Tylko ci prawdziwi zostali przy nim, wciąż dając mu dowody swojej sympatii i wiary w niego.
Kolejnych kilka kopert zawierało rachunki i jakieś urzędowe pisma. Jednak największą ciekawość wzbudziła w nim szara koperta, bez żadnego adresu. Obrócił ją kilkukrotnie w palcach, po czym otworzył.
             Drobne pismo zmieniało swój styl kilkakrotnie. Tylko trzy krótkie słowa, które na kilka długich sekund odebrały mu zdolność oddychania…

zapłacisz za to

~......~
Początek sezonu i jakby weselej człowiekowi ;-)
Dzisiaj miało ruszać to opowiadanie, a tymczasem to już piątka. Nie do końca jestem z niego zadowolona, ale cóż złapał mnie leń i nie chciało mi się już go poprawiać bo trwałoby to w nieskończoność.
Ze specjalną dedykacją dla Fanki – z życzeniami zdrowia i wyrazami wsparcia.

PS. Wiem, mam zaległości. Staram się nadrabiać. Miejcie litość :D


17 komentarzy:

  1. Coraz ciekawiej się robi, nie powiem. Czyżby Silje zależało na Harriemu nieco bardziej niż tylko jako na przyjacielu. Bo trochę się zdziwiła widząc Jannę. Ale cóż - nie każde uczucie jest łatwe, niestety.
    I kto śmie grozić Finowi? Takie rzeczy powinny być niedopuszczalne!
    Masz rację - pierwszy zimowy konkurs za nami, a człowiekowi od razu się nastrój poprawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam, aby Silje i Harriego łączyła mocna, prawdziwa i szczera przyjaźń. Taki był zamiar. A Jany po prostu nie spodziewała się ujrzeć tak szybko :D
      Cóż, groźby są karalne, prawda. Może coś uda się z tym zrobić, ale to w przyszłości. Na razie akcja przejdzie w nieco inny temat, ale o tym już w następnych rozdziałach ;-)

      Usuń
  2. Może na początku przepraszam za nieobecność, powód już znasz. Mogę jedynie obiecać poprawę ;)Proszę, proszę tego się po Harrim jakoś nie spodziewałam, ale przecież jest wspaniałym mężczyzną więc fakt, że ma dziewczynę jakoś nie bardzo mógł mnie przecież dziwić. Jedynie biedna Siljie przeżyła lekki szok, ale tak to już jest kiedy wchodzi się do domu przyjaciela, jak do swojego własnego. Dziewczyna nie nakryła przyjaciela na niczym złym, choć pewnie mało brakowało. Ważne, że nie mają do siebie oto pretensji. Są przyjaciółmi więc wiedzą o sobie najwięcej.
    Harri ma rzeczywiście szczęście, bo trafienie na taką dziewczyną jaką jest Johanna to naprawdę wielki dar od losu, byleby tylko skoczek tego nie zmarnował. Chociaż wracając pamięcią do prologu chyba nie wszystko będzie wyglądało tak pięknie i ładnie jak teraz. Ta szara koperta zmieni jego życie na zawsze, no chyba, że się mylę. A to jest możliwe bo jesteś dla mnie nieprzewidywalna. I za to właśnie Cię uwielbiam ;*
    Pozdrawiam ;* a początek sezonu...to coś wspaniałego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie wszystko będzie takie różowe i proste jakby mogło się wydawać. Harriego czeka kilka trudnych decyzji w najbliższym czasie. Niektóre będą związane z tym co już się zaczęło, czyli z kopertą, niektóre z prologiem, a niektóre z czymś zupełnie innym.
      Janna pojawiła się w odpowiednim czasie i miejscu w jego życiu. Z pewnością miała duży wpływ na jego życie i przemianę.Czy nie zmarnuje? - czas pokaże.
      Nieprzewidywalność? Staram się jak umiem :-)

      Usuń
  3. Hmmm obecność ukochanej na pewno trochę na miesza, widać to już nawet teraz. Siljie niby ją lubi, jednak mi się wydaję że to tak nie do końca, być może mi się tylko wydaję. Był to dla niej mały szok, obecność Janne,ale z drugiej strony nie dziwię się, bo przecież nic nie wiedziała. Gdyby tylko Oli ją uprzedził na pewno inaczej by się zachowała. Dobrze ze nie ma on do niej pretensji o to.
    Poruszył on temat Larsa. Dziewczyna musiała wiele przejść będąc z tym chłopakiem, wnioskuje to po jej zachowaniu. Jej nieobecność, zamyślenie wyraźnie pokazuję że był to dla niej coś ważnego.
    Mam nadzieję ze dowiemy się w następnych rozdziałach co ważnego łączyło ją z niejakim Larsem.
    Więc pozostaje czekać na następny:)
    Więc czekam,
    Pozdrawiam.
    Metka.
    [because-you-loved-me]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wyczuwasz pewien dystans między nimi. Niby się lubią, ale... nie wyprzedzajmy przyszłości :-)Z pewnością też to był szok, bo nie spodziewała się ujrzeć dziewczyny tak szybko. Tak więc to też było wynikiem dość niezręcznej sytuacji między nimi.
      Lars - to kolejna złożona komplikacja. Mam nadzieje, że wszystko uda mi się opisać tak jak mam to ułożone w główce. Ale pomysły mają szybkość błyskawicy, dlatego nie zawsze mi się to udaje :-(
      Pozdrawiam, następny prawdopodobnie w piątek.

      Usuń
  4. Totalnie mnie kochana zaskoczyłaś tym rozdziałem. Nie sądziłam, że poznamy tutaj Janne, dziewczyna wydała mi się sympatyczna, jednak nie wiem czemu wyczułam jakąs dziwną "niechęć" miedzy nią a Silja, ale zapewne z racji póżnej pory mi się już wydaje, co musisz mi wybaczyć, bo tak właśnie cieszy się dziecko co dopiero kompa dostało po naprawię :D.
    Hmm i co to za tajemniczy Lars?. Tak tutaj się tajemniczo zrobiło, mam nadzieje, że z każdym rozdziałem bd się więcej wyjaśniać.
    Końcówka intryująca, ja bym chyba zawału dostała ( a jak wiesz mnie to niewiele trzeba :) ). gdybym dostała taką wiadomość, ktoś ewidentnie chce tutaj skoczkowi zaszkodzic, pytanie tylko kto?.
    P. s Kochana bardzo dziękuję za dedykacje, ale wiesz, że nie trzeba było.
    Dziękuję również za wsparcie. Trzymaj zatem kciuki 10, bo zdecydowałam sie.
    Pozdrawiam :).
    Skoki, skoki, skoki już jutro. I życie staje się piękniejsze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ta niechęć mogła być też wywołana niezręczną sytuacją między nimi. W końcu nikt nie lubi być tak zaskakiwany, a to zaskoczenie było obustronne.
      Tak, ktoś bardzo się stara uprzykrzyć mu życie.Kto? Tak szybko tego nie powiem, będzie kilka wskazówek, ale reszta należy do was :D
      A Lars - jak wspomniałam wyżej to dość złożona sytuacja, którą mam nadzieje w miarę dobrze wyjaśnić. Tak jak mi podpowiada moja główka.

      Usuń
  5. Współczuję Si. Nie dość, że natknęła się na dziewczynę Olli'ego, to on sam potem przywołał wspomnienia, których raczej nikt nie chciałby sobie przypominać. No a ten list ostatni, to powrót do dziewczyny z prologu, tak? ;D Dalej się zastanawiam kim z zawodu jest Silje. Na razie bezowocnie.
    Oglądałaś wczorajsze skoki? Jak na pierwszy konkurs jestem zawiedziona, nie dość że drużynowe mieszane, to zdyskwalifikowali Koflera i wyłączyłam telewizor. Ech. Mam nadzieję, że dziś będzie lepiej.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli, że łączysz prolog z tym listem? Ciekawe.
      I do jakich wniosków doszłaś odnośnie Silje? Jestem ciekawa jaką profesję obstawiasz. Tymczasem rozwiązanie za kilka rozdziałów :-)
      Czy oglądałam? Jeśli słuchanie jednym uchem komentatorów, drugim uchem gadaniny ośmiolatki, a do tego wyklejanie rysunków można nazwać oglądaniem - to tak oglądałam. Ale kompletnie nic z nich nie wiem :D

      Usuń
    2. Tak, tak. Łączę ^^
      Zawód Silje.. Pasowałaby mi jakaś bokserka, no ale skoro zima, to coś czuję że to sport zimowy. Najbardziej pasują mi do niej biegi narciarskie, jakoś tak. Nie widzę jej w skokach, kombinacji norweskiej, w bobslejach też nie... ;D Ewentualnie łyżwiarstwo szybkie albo snowboard. Ale tak najbardziej to jakoś biegi. Zobaczymy, zobaczymy. Mam nadzieję, że dasz jakieś wskazówki, pobawię się w detektywa :)

      Usuń
    3. Bokserka?
      Oryginalnie, idziesz po bandzie :D
      Przykro mi cię rozczarować, ale to na pewno nie będzie boks, ale z pozostałymi strzałami jesteś blisko, nawet powiem, bardzo blisko. Ale nie zdradzę jeszcze, który strzał jest celny. Dowiesz się sama, za bodajże dwa odcinki :-)

      Usuń
  6. Faceci to zawsze wiedzą, co mają powiedzieć, mają po prostu doskonałe wyczucie czasu. Ja nie rozumiem, po jaką cholerę Fin wspominał wiedział, że dziewczynę będą polały wspomnienia. Powinien ugryźć się dwa razy w jęzor za nim coś powie, albo dwa razy się zastanowić, ale faceci nie myślą więc w sumie nie dziwię się.
    Coś mi się tak wydaje, że Janne jest zazdrosna o relacje jakie łączą Si i Olliego i dlatego troszkę tak z góry potraktowała dziewczynę.
    I co to za list na końcu, co?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, on nie do końca zdaje sobie sprawę, że te wspomnienia ją ranią. Nie wiem jaką rolę on sam w tym wszystkim odegrał, dlatego też nie pomyślał, że to nic nie znaczące zdanie moze ją zaboleć.
      Z zazdrością masz dużo racji, zresztą taki już nasz urok :D
      Nie martw się, do listów jeszcze zdołasz się przyzwyczaić :D

      Usuń
  7. Zakończyłaś jak w każdym lepszym kryminale. Ale to jest ten (dość często wątpliwy) plus opowiadań dozowanych odcinkami, że jeśli nie ma kolejnej części, to jej po prostu nie ma. I nie istnieje wtedy ryzyko, że z pasją i wypiekami na twarzy przelecę kolejne osiemdziesiąt stron, a następnego dnia będę wyglądać, zachowywać się i być wrakiem człowieka, który wyspać zamierza się na emeryturze.
    Ale to bynajmniej nie zwalnia Cię z odpowiedzialności za mój system nerwowy, który został dość wyraźnie podrażniony i pobudzony do działania dokładnie tymi trzema słowami.
    Że zapłaci, to on już chyba sam wie, i naprawdę najlepiej dla niego by było, gdyby zapłata w tym przypadku wiązała się przede wszystkim z pieniędzmi.
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]
    [bkurek.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli, że ty też masz tendencję do przewracania kartek do przodu byleby tylko dowiedzieć się co jest zagadką i czy miałaś nosa?Hurra, nie jestem jedyna :D
      No, ale na szczęście tutaj tak się nie da. Niestety mam świadomość, że to działa w obie strony i ja też muszę cierpliwie czekać aż raczysz mi wszystko wyjaśnić :-(
      Tak, gdyby chodziło o kasę miałby problem z głowy. A przynajmniej mniejsze nerwy, a tak. Tylko współczuć.

      Usuń
  8. Harri rzeczywiście się zmienił. Teraz już na pewno na lepsze. Ponadto odnoszę wrażenie, że Silje to taka jego dobra duszyczka, nie tylko przyjaciółka. Silje jest jak azyl, jej dom, jej obecność, powietrze, którym ona oddycha, jest dla niego azylem. Harri ma kogoś komu może ufać. Ma kogoś poza miłością swojego życia, drugą połówką - Janną. I to mu pasuje, to pozwala mu funkcjonować mimo błędów, które popełnił. Mimo rzeczy, które przekreślił przez przypadek lub po prostu przez zwykły kaprys. A teraz otrzymawszy zaufanie trenera, miłość Janny i przyjaźń Silje zaczyna nowy etap swojego życia... No i coś absolutnie niesamowitego, ostatni list rozwalił system :D
    Pozdrawiam
    morning-fool.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń