Dokładnie w momencie, gdy
Silje podpisywała umowę, a Olli drżącymi ustami kolejny raz czytał anonim,
gorączkowo zastanawiając się kto mógł być jego autorem, Janna siedziała przy
drewnianym stole w kuchni. Z czerwonego kubka ulatywały ostatnie ciepłe
obłoczki kawy, z każdym kolejnym czyniąc ją tylko zimną, pozbawioną smaku
pomyją. Zamyślona, wpatrywała się w punkt przed sobą, chociaż tak naprawdę sama
nie wiedziała na co patrzy. Nawet, kiedy
zamknęła oczy złośliwa świadomość podsuwała jej obrazy, które chciała jak
najszybciej wymazać ze swojej pamięci. Planowała w tym celu zająć się domowymi
porządkami, ale jako że pani domu dbała o czystość, szatynka nie miała zbyt
wiele do pracy. Miała za to, mnóstwo czasu na rozmyślania. Uporządkowała
jedynie pokój Olliego i pozmywała po śniadaniu, którego nie zjedli wspólnie tak
jak zaplanowała. Na samo wspomnienie o naleśnikach zaburczało jej w brzuchu,
ale starała się zignorować narastające ssanie w żołądku. Straciła apetyt.
Upiła łyk
kawy, krzywiąc się pod wpływem jej smaku.
Nie chciała
analizować na nowo tego wszystkiego co stało się dziś rano. Rozłożyła już na
czynniki pierwsze zachowanie Harriego, który nie widział nic nadzwyczajnego w
tym iż sąsiadka zakłóca ich poranne przyjemności. Jej słowa w ogóle do niego
nie trafiały, zbywał je słodkim „przesadzasz”
okraszonym przelotnym całusem, jakby to miało załatwić całą sprawę. Otóż
nie załatwiało, wręcz przeciwnie. Im bardziej bronił blondynki, tym bardziej
Janna węszyła w tym jakiś podtekst. I chociaż próbowała zająć myśli czymś
zupełnie innym, to i tak prędzej czy później wędrowały one do tego samego.
Dochodziła do wciąż tych samych wniosków, które raniły i doprowadzały na skraj
wariactwa. Czy dzisiaj przebrała się przysłowiowa miarka?
Kogo ona
próbuje oszukać, nie chodziło tylko o dzisiejszy poranek, ale o wiele
wcześniejszych kiedy Silje wkraczała w ich uporządkowany, intymny świat. Świat
zarezerwowany tylko dla pary zakochanych, którzy pragną dzielić ze sobą czas
jaki odzyskali. Tak właśnie powinno być, wspólne śniadanie, a później leniwe
przedpołudnie, może krótki spacer. Tak zaplanowała ten dzisiejszy dzień. A
wyszło zupełnie inaczej. Od początku ich związku, Silje jawiła się jako
nieodłączny element. Czasem pomieszkując u Harriego, Janna miała wrażenie, że
jeśli otworzy lodówkę wyskoczy z niej Silje, gotowa spędzić z nimi kolejne
urocze popołudnie przedłużające się do późnej nocy. Zupełnie jakby nie umieli istnieć
bez niej, wiecznie zadowolonej sąsiadki, dla której Harri gotowy był poświęcić
wspólne śniadanie ze swoją dziewczyną, która dopiero co wróciła po prawie
trzytygodniowej nieobecności.
Jakiś drobny
impuls mówił jej, że sama siebie nakręca. Sama pompuje balon, którego pojemność
z każdym dniem takim jak ten dzisiejszy, wypełnia się coraz szczelniej i
niedługo pęknie, a wraz z nim pęknie i jej cierpliwość. Może powinna być
bardziej wyrozumiała, tak jak twierdzą wszystkie te poradniki, które namiętnie
studiuje, a według których tylko wtedy zdobędzie faceta swoich marzeń. Przede
wszystkim zaś nie powinna podsycać własnej zawiści przez doszukiwanie się
wszechobecnych jej zdaniem zdrad. Tak
jak chociażby dzisiaj, wystarczyło odejść od okna i nie widzieć jak ramię w ramie
kroczą zaśnieżonym chodnikiem. Trwała jednak na swoim stanowisku, skryta za
firanką obserwowała ich z okna sypialni. Moment, w którym Silje traci
równowagę, a Olli w odpowiedniej chwili przytrzymuje ją chroniąc tym samym
przed upadkiem, wciąż ją prześladuje. Na kilka długich sekund wstrzymała wtedy oddech,
kiedy czułym gestem poprawiał kolorową czapkę na głowie towarzyszki. Na samo
wspomnienie chwili, gdy dłoń Olliego wędruje w kierunki Silje a obłoczek
zmieszanych oddechów tańczy wokół ich twarzy, będących zdecydowanie zbyt blisko
siebie znów zagryza dolną wargę, niemal do bólu. Pamięta ten uśmiech chłopaka,
kącikami ust jakby się z nią droczył, podczas gdy Silje wydawała się być
spięta. Janna miała nadzieję, że gryzły ją wyrzuty sumienia odnośnie
dzisiejszego natarcia i popsucia idealnego, pierwszego od wielu tygodni
wspólnego poranka. Miała ochotę wybiec za nimi, jednoznacznie dać do
zrozumienia dziewczynie, że Harri jest jej chłopakiem. JEJ. Mogła nawet posunąć
się do rękoczynów byleby tylko odsunąć blondynkę od swojego faceta. Tylko jedno
powstrzymało ją przed tą ostatecznością.
Te drobne gesty, niby nic nie
znaczące nawet teraz przyprawiały ją o ukłucia w sercu. Wobec niej nigdy nie
wykonywał aż tak czułych gestów. Fakt, że prawie nigdy nie nosi nakrycia głowy
wydaje się być tutaj bez znaczenia. Mimo drobnych wad, które zdołała już
poznać, wydawał się być ideałem faceta. Takiego, z którym wyobrażasz sobie
przyszłość dłuższą niż kilka tygodni czy miesięcy. Takiego, wobec którego ma
się konkretny plan i konsekwentnie dąży się do jego realizacji. Wciąż brakowało
jej tego w jaki sposób traktował i jak zachowywał się wobec Silje. Takich
gestów nie okazywał względem swojej ukochanej, owszem był czuły ale nigdy do
końca swobodny. Jakby bał się do końca otworzyć. Byli ze sobą długo i dość
blisko, ale miała wrażenie, że tylko Lehtinen wydobywa z niego najszczersze
wyznania. To rady Silje były tymi, które brał sobie do serca, w wielu kwestiach
to właśnie w niej pokładał nadzieje pomocy, dyskretnie odmawiając owej pomocy
ze strony ukochanej. Poważne sportowe tematy były zazwyczaj zarezerwowane tylko
dla nich, Janna mogła jedynie biernie w nich uczestniczyć i tylko wtedy, gdy ta
dwójka wyrażała na to zgodę w postaci dopuszczenia jej do głosu. Zbyt często
czuła się w ich towarzystwie jak piąte koło u wozu, a przecież powinno być
zupełnie odwrotnie. To przecież ona powinna być dla niego najważniejsza. To z
nią powinien dzielić się radosnymi nowinami, w niej szukać pocieszenia po
porażkach.
Czy jest
zazdrosna?
Oczywiście,
że tak. Kto by nie był w jej sytuacji.
Szczerze
nienawidziła tego uczucia, które towarzyszyło jej przez większość życia. Od
najmłodszych lat była główną cechą trudnego charakteru dziewczyny. Zazdrość
odbierała jej większość przyjaciół i szans na udane związki, w zamian
zostawiając jedynie szerzącą się samotność. Zazdrość oznaczała brak pewności,
stabilizacji i strach, że to co najważniejsze zostanie jej zabrane. Teraz też
brakowało jej pewności, że to co łączy ją i Harriego jest uczuciem na tyle
silnym by przetrwać sztorm, którym niewątpliwie była obecność Silje. To w niej
doszukiwała się odpowiedzialności za to jak się czuła w tej chwili, za czyny,
które prawdopodobnie popełni w niedalekiej przyszłości. Od pierwszej chwili,
kiedy się poznały wiedziała, że nie będzie jej łatwo zaakceptować przyjaciółkę
chłopaka. Nie chodziło bynajmniej o samą Silje, jej wady czy zalety, bo z
pewnością gdyby była jego siostrą,
kuzynką czy kimś innym tego pokroju, stanowiłyby idealny wzór kumpelek. Zdołała
poznać ją na tyle, by stwierdzić iż mają wiele wspólnego. Począwszy od tego, że
były rówieśniczkami, a skończywszy na upodobaniach modowych czy muzycznych.
Była naprawdę uroczą osóbką, pełną humoru i ciepła, idealną na popołudniowe
ploteczki przy kubku ciepłej kawy i wysokokalorycznym ciastku. Uczciwie musiała
przyznać, że mogłaby się z nią zakumulować.
Ale fakt
bycia przyjaciółką Olliego, dyskwalifikowało ją już na samym początku.
Przyjaciółką!!!
Nie wierzyła w przyjaźń damsko-męską,
sama takiej nigdy nie doświadczyła i pewnie dlatego wątpiła w jej istnienie. Faceci,
z którymi się spotykała nawet jeśli deklarowali się jako przyjaciele to prędzej
czy później nagle wybuchali względem niej miłością. Niektórzy, ci bardziej odważni nie ukrywali, że chodzi
im wyłącznie o seks. Dlatego właśnie
była pewna, że każda „przyjaźń” damsko-męska opiera się wyłącznie na układzie
czysto fizycznym. Była też pewna, że nawet jeśli wcześniej nic nie łączyło
Olliego i Silje to jest to tylko i wyłącznie kwestią czasu. Tylko patrzeć jak
nagle zrozumieją, że to co nazywają przyjaźnią w rzeczywistości jest czymś
mocniejszym i trwalszym. Tego obawiała się najbardziej i pewnie dlatego tak
krytycznie obserwowała ich wzajemne relacje. Za każdym razem, kiedy była
świadkiem rozmów i przekomarzań owej dwójki, świadomość podsuwała przeróżne
scenariusze. Najgorszy był ten, w którym to ona idzie w odstawkę, a jej miejsce
zajmuje Silje. Łączyło ich całe życie, wspólne dorastanie, te same ulubione
miejsca, popełniane błędy w przeszłości, sportowe pasje. Natomiast Janna znała
Harriego od pół roku, bo wtedy poznała go tak naprawdę. Każdego dnia odkrywała
jasne strony osobowości, które nieco rozjaśniały te ciemniejsze, o których tak
wiele słyszała.
Nie mogła
dopuścić, by Silje zajęła jej miejsce. Zbyt wiele włożyła w ten związek i za
dużo kosztowało ją znalezienie się właśnie w tym miejscu. Budowała świat, w
którym to ona – Johanna Salminen i Harri Olli mają stanąć na ślubnym kobiercu,
by ślubować sobie dozgonną miłość, a potem….
Nie, nie
może pozwolić by ktokolwiek pokrzyżował jej plany.
~…..~
Tym razem
nieco krócej, ponieważ poprzedni był dłuższy :-)
Czy Wam też
szybciej mija tydzień odkąd zaczęły się skoki?