7 lipca 2013

Rozdział 20






              „ Już dzisiaj wielkie wydarzenie w naszym kraju. Dwudziestotrzyletni skoczek narciarski, poślubi swoją ukochaną. Przyszli państwo młodzi ukrywali miejsce uroczystości, ale my wiemy – ślub odbędzie się w pałacu, do którego zmierza właśnie nasza reporterka, aby relacjonować dla państwa to wydarzenie. Czekamy na pierwsze relacje ”
                Z uśmiechem na ustach czyta tekst na jednej ze stron internetowych.  Czyż to nie zrządzenie losu? Idealny moment na zemstę – cieszy się w duchu. Oczyma wyobraźni już widzi jak jej dokona. Poszczególne sceny, przygotowywane przez ostatnie miesiące, rozgrywają się w nabuzowanej od emocji głowie. Wszyscy zobaczą Jego upadek. Przez krótką chwile, gdy zamyka oczy znów jest tamtą dziewczyną w hotelu, wpatrzoną w zatrzaśnięte drzwi, przez które odszedł, zabierając jej cały szacunek do samej siebie. Rana w sercu znów się otwiera, ale już nie krwawi. Nie, w obliczu zbliżającej się zemsty.
- Dzisiaj, dostaniesz nauczkę – szepcze do ekranu, na którym widnieje zdjęcie chłopaka.
Bo oto nadszedł wielki dzień
Wielki triumf sprawiedliwości.
Jej zwycięstwo.

                Szła powolnym i dystyngowanym krokiem, wzrok wpatrzony przed siebie, a wysoko uniesiona głowa zdradzała dumę. Twarz emanowała szczęściem. Zupełnie jakby od małego dziecka uczono ją, jak należy zachować się w taki dzień jak ten. To nie była jednak prawda. Wręcz przeciwnie, wszystko co w tej chwili prezentowała swoją osobą zawdzięczała wyłącznie własnej pracy i ambicjom. Bez cienia zdenerwowania czy niepewności, które w odróżnieniu od niej przejawiał blondyn na końcu czerwonego dywanu, po którym w tej chwili kroczyła depcząc białe płatki lilii i róż. Ona była pewna, doskonale wiedziała na czym jej zależy i jak ma wyglądać ta uroczystość. Przestronny pałacyk mieszczący dużą ilość zaproszonych gości, z których większość stanowili znajomi Olliego. Ona nie miała nikogo, kogo chciałaby widzieć obok siebie podczas tego wydarzenia. Droga sukienka przyjemnie szeleściła, tworząc z rozbrzmiewającymi organami cudowną melodię. Od zawsze lubiła ten dźwięk więc nie wyobrażała sobie, aby dzisiaj ich zabrakło. Drewniane ławeczki zostały przystrojone białym płótnem, a na oparciu każdej z nich, tkwił mały bukiecik z lilii. Zerknęła z satysfakcją na swoją przyszłą teściową, która dyskretnie kichała w pierwszym rzędzie. Załzawione oczy nie były wynikiem wzruszenia lecz uczulenia na ich intensywny zapach, ale nawet to nie przeszkodzi Jannie w udekorowaniu wnętrza właśnie nimi. To była forma kary z jej strony, chciała ukarać kobietę za te kilka prób rozdzielenia jej z Harrim i pokazać pani Olli, kto teraz ma większą władzę nad jej synem.
             Mniej więcej w połowie swojej drogi do ołtarza, kątem oka dojrzała znajomą postać. Chociaż starała się być opanowana, to jednak jej pojawienie się wywołało w niej lekkie zaskoczenie i zachwianie. Stopy na ułamek sekundy straciły wspólny rytm z melodią, a serce przyspieszyło swój bieg. To trwało zbyt krótko, aby ktokolwiek to zauważył, jedynie Janna odczuła w sobie tę zmianę i stała się bardziej niespokojna. Pod płaszczykiem uśmiechu próbowała ukryć coraz bardziej narastający niepokój. Nie sądziła, że Silje zdecyduje się pojawić na ich ślubie, a jednak blondynka znów ją zaskoczyła. Spojrzenie Lehtinen jako chyba jedyne, zamiast na pannę młodą skierowane było na oczekującego Olliego. Twarz miała skupioną, jakby obmyślała plan lub co gorsze, czekała na odpowiedni moment by go zrealizować.
             Organy umilkły, czujnym spojrzeniem obrzuciła wnętrze pałacu, w którym rozegra się najważniejsza scena, a zebrani w nim ludzie będą świadkami jej triumfu. Uczucie podekscytowania było wyraźnie wyczuwalne, chyba nawet bardziej niż zapach kwiatów. Rozpoczęła się najważniejsza część dzisiejszej uroczystości, a tym samym już za chwilę na scenę główną wkroczy ona – sprawiedliwość. Wiedziona ścieżką zemsty dokona ostatecznego rozrachunku z przeszłością i sprawi, że porzucona i zraniona dziewczyna, niczym feniks, odrodzi się na nowo. Kapłan przywitał wszystkich zebranych, statecznym głosem odczytując słowa z trzymanej w dłoni opasłej księgi. Nie wszyscy słuchali tych słów z jednakowym skupieniem i uwagą. W myślach dotarła do najboleśniejszych wspomnień tamtego wieczoru, znów była w hotelu, w którym Olli tak brutalnie z niej zakpił. Wpatrzona w zamknięte drzwi, z zaciśniętymi dłońmi i obietnicą zemsty na ustach. Już za chwilę dotrze do celu na ścieżce zemsty, którą sukcesywnie kroczyła od jakiegoś czasu.
              Kiedy kapłan zadał standardowe pytanie czy ktokolwiek zna powody, dla których nie może pobłogosławić ich związkowi, wstrzymała oddech. Na chwilę zaległa cisza, która jeszcze nigdy jej tak nie cieszyła jak w tamtym momencie. Zerknęła ponad ramieniem swego, jeszcze narzeczonego w kierunku, gdzie dostrzegła wcześniej Silje. Miejsce przy filarze było puste, co jeszcze bardziej ją zdekoncentrowało. Silje miała jakiś plan, wyraźnie to widziała w jej spojrzeniu. Wydawać by się mogło, że ten moment jest idealny na przerwanie całej uroczystości. Przecież, gdyby teraz Silje przemówiła, rzucając chociaż najmniejszy cień wątpliwości, wszystko mogło skończyć się w tej chwili. Napotkała pytające spojrzenie Olliego, który najwyraźniej jej zdenerwowanie odebrał jako wątpliwości, szybko więc uspokoiła go kojącym i pełnym miłości uśmiechu. W tym była mistrzynią.
          Olli odetchnął, dodając sobie więcej otuchy. Nigdy nie lubił publicznych wystąpień, a przysięga małżeńska była w największym stopniu stresująca. Razem z Janną uznali wyższość własnych słów przysięgi nad ich tradycyjną formą. Dość czasu mu zajęło, zanim wszystko to co czuł wobec Janny ubrał w odpowiednie słowa, ale chciał mieć pewność, że to co powie będzie prawdą i będzie płynęło wprost z jego serca. I chyba dokonał dobrego wyboru, bo z każdym kolejnym słowem na twarzy dziewczyny pojawiał się coraz szerszy uśmiech, a oczy lśniły od wzruszenia. Mówił o miłości jaka ich połączyła, o tym jakim jest szczęściarzem stojąc właśnie w tym miejscu u jej boku. Planował ich wspólną, szczęśliwą przyszłość i obiecywał ją kochać i szanować.
              Słowa Olliego były piękne, spodobałyby się każdej kobiecie i każda w momencie oddałaby mu swoje serce. Wiedziała, że to co powiedział przed chwilą było prawdą. Odczuwała satysfakcję z tych słów i z tego, że właśnie takie uczucia w nim rozbudziła. Jeszcze większą satysfakcję odczuła, gdy ujrzała jak Silje wychodzi na zewnątrz.
Pokonana.
Ale przecież to nie Silje Lehtinen miała być dzisiaj pokonana.
Spojrzała na oczekującego Harriego. To będzie przyjemność pomyślała, uśmiechając się przebiegle zaczerpnęła powietrza, które miało dodać jej słowom większą siłę.
- Cóż, nie potrafię mówić tak pięknie jak ty….- zaczęła kiedy przyszła jej kolej. – chcę tylko powiedzieć, że… - odczekała sekundę zawieszając głos. -… chociaż nie dałeś mi wcześniej szansy to udowodniłam ci, że jestem coś warta i pewnie teraz uznasz, że popełniłeś błąd. Wiesz doskonale, że za złe wybory płaci się surową karę.
          Uśmiech zgasł na twarzy Olliego, przybierając kształt grymasu. Puls przyspieszył w szaleńczym tempie, a na plecach poczuł dreszcze. Doskonale znał te słowa, które cytowała w tej chwili jego przyszła żona. Nie rozumiał tylko, dlaczego właśnie słowa z anonimów wybrała jako tekst przysięgi.
- Cudownie wyglądasz z tą miną… - w jej głosie pobrzmiewała nutka satysfakcji i triumfu. Tak długo na to czekała, zemsta smakowała wyśmienicie, a chwila triumfu zmazała tamte bolesne momenty, w których przeklinała sama siebie za naiwność. Teraz to ona była górą, ona triumfowała, a Olli był niczym mały karaluch, którego jednym słowem mogła wgnieść w ziemię. - Nigdy cię nie kochałam, Harri – pojawił się cichy szmer zebranych gości, nie do końca rozumiejących przebieg wydarzeń.
       Z przerażeniem uzmysłowił sobie, że to nie jest już kobieta, którą tak mocno pokochał. Jeszcze boleśniejsza była myśl, że nigdy nią nie była. Zszokowany wpatrywał się w jej triumfujące oblicze, w którym na próżno mógł się doszukiwać jakichkolwiek cieplejszych uczuć wobec niego. Nie rozumiał za co tak naprawdę się na nim mściła. Zanim zdołał zareagować, Janna zaczęła się cofać w kierunku bocznego wyjścia.
            Upokorzony przebiegł po twarzach zebranych gości, nie pewny tego jak wytłumaczyć zaistniałą sytuację, po prostu wybiegł za nią. Za sobą zostawił bolesne spojrzenia i coraz głośniejsze rozmowy, których był głównym tematem.
Dogonił ją już na zewnątrz.
- Co to miało być, Janna!
           Szarpnął ją gwałtownie za ramię, odwracając w swoją stronę. Przywitało go zimne spojrzenie i zaciśnięte w gniewie usta, które tyle razy całował.
- Co ja ci takiego zrobiłem? – jęknął zrezygnowany.
- Pamiętasz Sylwester w 2008 roku, bar przy skoczni… potraktowałeś mnie jak dziwkę na jedną noc – dodała, kiedy zrozumiała, że ją rozpoznał. Owszem zmieniła się od tego czasu, nie tylko psychicznie, ale przede wszystkim pod względem fizycznym. Inny kolor włosów, szczuplejsza figura i inny rodzaj zachowania wobec niego. Cały ten kamuflaż okazał się strzałem w dziesiątkę.
- Dlatego upokorzyłaś mnie na oczach wszystkich?!
- Teraz już wiesz jak to jest… Jak się czujesz, gdy ktoś rani cię w ten najbardziej bolesny sposób…

            Od kilkunastu minut siedziała z tyłu budynku, na drewnianej ławeczce obok niej leżał poturbowany bukiet kwiatów. Chociaż bardzo się starała, nie zdołała wytrwać do końca uroczystości. Nie miała pojęcia co wydarzyło się po jej wyjściu, tym bardziej zdziwiło ją, kiedy kilka metrów przed sobą ujrzała wybiegającą Jannę, a w chwilę później Olliego. Kłócili się, z tej odległości nie słyszała ich słów, ale mogła dostrzec krzywy uśmiech dziewczyny i cierpienie w oczach przyjaciela. Janna pierwsza uciekła, wsiadając w zieloną taksówkę, która od jakiegoś czasu czekała przy bramie. Olli stał przez chwilę ze zwieszonymi ramionami, sprawiał wrażenie pokonanego i zranionego. Chyba płakał.
         Ruszyła z miejsca, ale zanim dotarła do przyjaciela już go nie było. Po chwili usłyszała pisk opon pomieszany z krzykiem ludzi, którzy tak jak ona wybiegli z kościoła. Najszybciej jak potrafiła dołączyła do tłumu, zatrzymując się jak sparaliżowana w pół kroku. Nie potrafiła otworzyć oczu, wyobraźnia podpowiadała jej obrazy, które zapewne rozgrywają się przed nią, ale wciąż mocno zaciskała oczy. Nie chciała patrzeć. Nie, na leżącego bezwładnie Olliego.
Martwego Olliego…

~……~
Ostatni. 
Czuję, że na nic lepszego mnie nie stać w tej chwili.
Przepraszam.
Pewnie dla większości z Was, to była jedynie kwestia potwierdzenia z mojej strony, ale mimo wszystko mam nadzieje, że ktoś jest zaskoczony :-)

10 komentarzy:

  1. Tym zaskoczonym ktosiem jestem ja. Martwego Olliego? ;o Naprawdę go uśmierciłaś?! O w pytkę. W pewnym momencie myślałam, że to Janna jest dziewczyną z prologu.. Ale teraz jeszcze te anonimy? Matko i córko, chyba przydałoby mi się teraz streszczenie z objaśnieniem! Jestem naprawdę zdziwiona. Szkoda, że to już koniec. Taki smutny koniec w sumie.
    Mam nadzieję, że wkrótce napiszesz coś nowego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgadzam się, nie zgadzam :( Zupełnie się nie zgadzam. Przeczytałam już wczoraj, ale nie byłam w stanie nic napisać. Mój Olliś, mój kochany Olliś :( Ja jak głupia wierzyłam, że jak Janna wreszcie zniknie z jego życia, to on się wreszcie pogodzi z Silje. Może jakiś wielki, miłosny happy end z ich dwójką byłby zbyt optymistyczny, ale liczyłam choćby na powrót przyjaźni. Cokolwiek, ale nie śmierć Olliśka. Normalnie prawie się wczoraj popłakałam. Szczególnie, że jeszcze pokazałaś nam to oczami Silje. Dziewczyny, która była przy nim, od samego początku do samiuteńkiego końca, która mimo tych wszystkich oskarżeń i tego, że on się od niej po prostu odwrócił, po prostu była - gdzieś tam w tłumie, gdzieś ledwo zauważalna, ale i tak była.
    Przyznam się też szczerze, że kilka razy miałam takie malutkie zwątpienie, jakiś niepokój, że jednak zrobisz wielkie bum i to moja kochana Silje okaże się tą złą. Z jednej strony byłam pewna, że to wszystko wina Janny, że to ona pragnie zemsty i właśnie po nią dąży, ale to zestawienie rozmyślań tej rządnej zemsty kobiety z niespodziewanym pojawieniem się w kościele Silje co nieco mnie zaniepokoiło i chyba podczas tego pytania o przeszkody byłam równie niespokojna jak Janna. No ale - na szczęście, bo byłby to chyba zbyt duży cios dla mnie, bo naprawdę wierzyłam w tę dziewczynę - Silje okazała się całkowicie niewinna, a, tak jak podejrzewałam, tą złą okazała się Janna. Bo te anonimy to też jej sprawka, jak rozumiem, po to właśnie użyła ich w swojej 'przysiędze'. Swoją drogą to nie wiem, jak można być tak podłym. Tak, Harri ją upokorzył, sprawił, że poczuła się jak szm*ta, ale to wszystko stało się za zamkniętymi drzwiami, nikt poza nią w zasadzie o tym nie wiedział. Ona upokorzyła go na oczach wszystkich, w dodatku po takie przemowie. Swoją drogą to pamiętam jak na początku nie byłam w stanie uwierzyć w taką przemianę Harriego, szczególnie w kwestii miłości, ale chyba z czasem coraz bardziej do mnie to trafiało i przy tej scenie z jego przysięgą bez problemu wyobrażałam sobie jego mówiącego te wszystkie słowa i był to najsłodszy i najpiękniejszy obrazek świata. Ta dziewczyna zrobiła wreszcie z niego człowieka, sprawiła, że jego serce zaczęło normalnie funkcjonować, po czym tak po prostu zdeptała jak zwykłego robala. O tak, zemsta idealna, najpodlejsza ze wszystkich. Chyba własnie to, że tak bardzo zmienił się za jej sprawą i tam mocno jej zaufał, a ona wszystko udawała, było najboleśniejsze. Dała mu życie, a później odebrała - w pewnym sensie dosłownie, chociaż myślę, że to na końcu to był wypadek, prawda? Bo dobrze zrozumiałam, że to ta taksówka go potrąciła? Ale przecież nie mogło to być celowe? Chyba, że to on się celowo pod nią rzucił. Tak czy inaczej, w jakiś sposób to była jej wina, poza tym tak sobie myślę, że gdyby to się tak nie skończyło, to i tak Harri spadłby na dno. Nie podniósłby się po takim ciosie.
    cd. zaraz bo blogger się zbuntował

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym dalej uważam, że Harri wcale nie zasłużył sobie na ten los. Już chyba naprawdę bardziej bym zrozumiała , gdyby to Silje tak się zachowała - w sensie gdyby to ona była dziewczyną z prologu, choć to niemożliwe, bo przecież Harri nie kojarzył dziewczyny z prologu - bo gdyby ją, swoją długoletnią przyjaciółkę, zaciągnął do łóżka, dał nadzieję i później tak potraktował, to byłoby to naprawdę podłe. Natomiast Janna była po prostu naiwna i tak samo jest winna temu, że mu się wpakowała do łóżka, jak on temu, że skorzystał. No ale ja lubię psychopatów, więc chyba powinnam po części lubić Jannę i w zasadzie jako element opowiadania ją lubię, bo przecież dzięki niej to wszystko było, takie jakie było. A było wspaniale i mówię to z ręką na sercu, bo było to jedno z moich ukochanych opowiadań. Czytałam je z wypiekami na twarzy, często wracając do poszczególnych rozdziałów i próbując rozwikłać zagadkę, którą nam zaserwowałaś; przekopywałam komentarze i twoje odpowiedzi na nie, żeby tylko wyłapać jakieś podpowiedzi. Naprawdę stworzyłaś coś niesamowitego, zagadkowego i tajemniczego, co nie było typowym fanfikiem o miłości, bo tak w zasadzie wystarczyłoby zmienić imię 'Harri' na inne i wyszłaby z tego najprawdziwsza powieść sensacyjna.
      Pozostaje mi więc tylko napisać: Dziękuję, dziękuję, dziękuję za tę wspaniałą historię i mieć nadzieję, że jednak postanowisz stworzyć kiedyś coś nowego.
      No i zapytać, czy będzie tu jeszcze może jakiś epilog?

      Usuń
  3. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że Janna jest złą kobietą. Od początku mi coś w niej nie pasowało. Aczkolwiek nie powiem, momentami ją lubiłam. Szkoda tylko, że chciała zniszczyć przyjaźń Olliego i Silje. Osobiście uważam, że Harri sobie nie zasłużył na taki koniec, powinien żyć dalej i ułożyć sobie życie na nowo z inną kobietą, chociaż nie wiem czy by komuś zaufał po tym, co zrobiła Janna. Cała historia bardzo mi się podobała, była zdecydowanie nietypowa.
    Mam nadzieję, że jeszcze stworzysz kolejną świetną historię :)
    Pozdrawiam.
    http://ona-jak-wiatr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi w Jannie nie pasowało, ale jakoś nigdy nie potrafiłam dokładniej określić czym to konkretnie było. Pewnie dlatego, gdybym miała ją przyporządkować do jednej z dwóch kategorii jeszcze przed przeczytaniem tego rozdziału, z całą pewnością trafiłaby do bohaterów pozytywnych.
    Koniec zafundowałaś nam bardzo dramatyczny, ale ostatecznie wyjaśniający wszystko. Okazuje się, że oskarżenia rzucane w stronę Silje były zupełnie bezpodstawne i szukać należało zupełnie gdzieś indziej. Tam, gdzie chyba nikt się nie spodziewał.
    Wrócisz do nas jeszcze, co? ;)
    Pozdrawiam.
    [kignaczak]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem zaskoczona. Ostatnim fragmentem. Nie wiem co napisać. Ten ślub był jedną wielką tragedią i upokorzeniem, ale czy to powód by od razu zabierać głównego bohatera do grobu? Jest mi smutno, że Janna okazała się taka podła i chętna zemsty. Z jednej strony się jej nie dziwię, ale z drugiej - trzeba było aż ślubu, żeby zemścić się na skoczku?
    Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zaskoczysz nas jakimś fajnym opowiadaniem! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzycielka? MArzycielka z "dogonić marzenia?" Dawno mnie nie było w światku opowiadań. Znalazłam Cię przez przypadek teraz;) Bloga "dogonić marzenia" czytałam 3 razy, nie wiedziałam, że jeszcze piszesz:D Miło znów będzie czytać twoje opowiadania:) Pozdrawiam Cię serdecznie, nie wiem czy pamiętasz mnie : Amelia z http://i-want-it-all.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja i tak czekam na epilog :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Marzycielko ;)
    Na początku chciałabym Cię przeprosić. Od wstawienia ostatniego rozdziału przez Ciebie minęło już bardzo dużo czasu, a ja niestety dopiero teraz postanowiłam skomentować. Nie chodzi o to, że nie chciałam, bo kilka razy nawet próbowałam się zebrać w sobie i wreszcie przeczytać, ale coś wewnątrz mnie blokowało. Skoczny świat nieco umknął mi gdzieś w całym tym zamieszaniu życiowym i choć pewnie nigdy już nie wrócę do pisania i czytania innych opowiadań, chciałam napisać tu dziś ostatni komentarz. Bo z całą pewnością Ci się należy za to opowiadanie, jak i wszystkie inne, które czytałam ;)
    Ta historia od początku wydawała mi się strasznie tajemnicza. Może dlatego bardzo chętnie ją czytałam. Do końca jednak nie spodziewałam się takiego rozstrzygnięcia. Strata przyjaciółki, upokorzenie przed wszystkimi i na koniec śmierć. Zawsze mnie zaskakiwałaś, tym razem również Ci się udało. Właśnie dlatego uważałam i nadal zresztą uważam Cię za wspaniałą twórczynię ;)
    Silje – nie wiem dlaczego, ale od początku polubiłam tą dziewczynę. Była zupełnie inna niż wszystkie kobiety w życiu Olliego. Była jego najlepszą przyjaciółką, która zawsze starała się mu pomóc. Nigdy go nie zawiodła i gdzieś w środku czułam, że i tym razem dobrze mu doradza. Do końca miałam nadzieję, że Harri wybierze przyjaźń z nią. A on? Posądził ją o te wszystkie anonimowe listy. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo zaślepiła go miłość. Przeciez doskonale znał Silie a i tak dał się przekonać, że to ona niszczyła jego życie. To przykre, bo ona zawsze była przy nim. Nawet, gdy popełniał największy błąd w swoim życiu, i nawet wtedy gdy umierał. To właśnie ona była wobec niego najbardziej w porządku, a Olli potraktował ją w tak beznadziejny sposób. Szkoda tylko, że ona kryjąc wszystkie swojego uczucia do niego, była najbardziej nieszczęśliwa…
    Janna – wiem, że teraz mogę sobie mówić, ale naprawdę od początku jej nie rozumiałam. W sumie, ona również owinęła mnie wokół palca, może nie tak jak Olliego, ale w pewnym stopniu na pewno. Pierwsze przeczucie, że nie jest dobrą osobą było trafne, a mimo to zaczęłam ją usprawiedliwiać. Z każdym rozdziałem coraz bardziej, choć według mnie nie postępowała najlepiej. Wszystko to sobie dokładnie wymyśliła. Dziecko, ślub, skłócenie z Silie, a na koniec to. Zemsta niemal doskonała. Skoczek nawet nie mógł się niczego domyślić. Upokorzyła go przed wszystkimi i zrobiła to z zimną krwią. Czasami się zastanawiam, czy ona ma wogle jakieś uczucia? Być może kiedyś miała, ale po tym co się stało przestała cokolwiek odczuwać.
    Nie wiem, wydaje mi się, że Olli nie zasłużył do końca na to wszystko. To prawda, że w przeszłości nie postępował najlepiej. Powiedziałabym nawet karygodnie, ale zmienił się. Ingrid dała mu szanse i chyba ją wykorzystał. Janna nie dała mu szansy na wytłumaczenie i zniszczyła go. W tej chwili przychodzi mi na myśl to, że wszystkie złe czyny wracają do na później z podwójną siłą. To w tym przypadku sprawdza się doskonale.
    Smutno skończyło się to opowiadanie, do końca miałam nadzieje, że jeszcze wszystko się ułoży. Ale to twoje opowiadanie i twoja wizja, za którą mogę Ci tylko bardzo podziękować. Zawsze uwielbiałam czytać opowiadanie stworzone przez Ciebie. Tym razem było tak samo. To było wspaniałe, cudowne i mogłabym użyć jeszcze wielu przymiotników które wyrażałyby to samo. Piszesz świetnie i od zawsze cicho zazdrościłam Ci i pomysłów i stylu. Gdzieś tam nawet czasami starałam się inspirować twoja twórczością, bo była dla mnie idealna ;)
    Cieszę się, że mogłam czytać to opowiadanie ;)
    Mam nadzieję, że kiedyś przeczytasz ten komentarz i przypomnisz sobie, jak miło było tworzyć coś nie tylko dla siebie ale też dla innych, którzy zawsze czekali na nowy rozdział ;)
    Pozdrawiam ;* może kiedyś znów coś napiszesz, a ja będę mogła to przeczytac ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Prowadzisz opowiadanie siatkarskie? Chcesz, aby czytelnicy sami na
    Twojego bloga trafiali, zamiast ich szukać? W takim razie zachęcam do
    dodania bloga do listy siatkarskich opowiadań!

    W podobnym przypadku ze skokami narciarskimi w tle zapraszam na projekt-spis opowiadań ze skoczkami narciarskimi w rolach głównych!

    OdpowiedzUsuń